niedziela, 24 lutego 2013

Dobrze rano się budzić,
gdy obok ktoś leży.

Dobrze kłaść się wieczorem,
gdy już tam ktoś czeka!

Dobrze gdy człowiekowi
sprzyja drugi człowiek.

Gdy człowiek też człowiekiem
bywa dla człowieka.

poniedziałek, 18 lutego 2013

PSIE MYŚLI NA DZIEŃ KOTA!

dzień KOTA! kto to wymyślił?
może jakiś.. anty-psi... niecnota!

niech już się nie burzą myśli

po co psu w kalendarzu dzień kota?

..................................................................

po co koty są w ogóle na świecie?
może wiecie? na pewno nie wiecie!

koty są na psie utrapienie

i gryzą psie sumienie

.......................................................................
w dzień kota
psia micha stoi opuszczona

Pani z jakimś kotem się zadaje

w dzień kota dla psów nie ma bajek

dla psów nie ma też pieszczot, spacerów, kufajek
.....................................................
dzień KOTA! ech, przespać ten dzień
przedrzemać
przetrwać z łapami na głowie

jutro też jest dzień

i jutro już PSY
będą dnia Królowie!
PSI WIERSZ NA DZIEŃ KOTA!

w Dzień Kota to Pies ma jakby bardziej nieczyste sumienie

w Dzień Kota Pies już darłby kotu niezłe przedstawienie!

Pies w Dzień Kota liczy na łapach godziny

do północy, gdy Kociarze przestają kocie stroić miny

 

wtedy znów Psi nastrój poprawia się szczerze

wtedy znowu Psi humor w misce się przegląda

Pies wszak w Kociej misce nie szuka wielbłąda

ale Kotom nie daje rządzić na spacerze!

 

ech, Dzień Kota przemija i wolno, pomału

na psią cywilizację spokój znów opada

łapy już biegi trenują, uszy chcą zapału

w wyszukiwaniu zabaw psich i harców, których tu przewaga!

niedziela, 17 lutego 2013

ZAPIS

Masz w sobie
to coś
dobrego

unosi się w powietrzu

Zaznacza miejsca,
w których byłaś

rzeczy, których dotknęłaś

ludzi,
z którymi 
rozmawiałaś.

A jeśli kogoś obdarzysz uczuciem
to
nie dane jest zapomnieć

jak prosto wygląda
szczęście

o którym piszą
książki

robią filmy
czy komponują
piosenki.
SPRZĄTANIE PO.

Robię porządki. Bo ona tu była. Była dość długo i śladów nazostawiała.
Odnoszę naczynia do zmywania. Na kubeczku po herbacie ślad i cień smaku. Piła z mojego kubeczka. Na łyżeczce lekki aromat cytryny i ciepło jej skóry. Splecione razem. Zapewne na jej palcach aromat cytryny pozostał. Sprzątam talerze. Rozgrzebane słodycze. Ciasta. Ślady ugryzień. Na brzeżku talerza zarys jej palca. Słodycz opuszka. Na widelczyku mały zaciek lukru. Tu przesunęła palcem, ruch zapisany jak w zastygniętym bursztynie.

Podchodzę do łóżka. Koc wygnieciony jej biodrami. Siedziała swobodnie i beztrosko. W gnieździe z prostej przyjemności utkała zawój, zapis wieczoru. Kulę ciepła. W której się schowała. Ukryła. I chłód świeżego powietrza. Z uchylonego okna. Rozwijam ten koc z delikatnie wytrząsam te ciepło na dywan. Na swoje stopy. Falami lekkiej bawełny opada na mnie

Strzepuję prześcieradło. Na nim zarys jej dłoni. Obrys piersi. Linia brwi. Cienie pozostawione przez lampkę nocną, przez boczne światło. Delikatnie przesuwam te cienie w stronę krawędzi łóżka. Opadają bezgłośnie.

W łazience odnajduję jej zapach. Smuga na kafelkach. Muśnięcie na lustrze. Muślin zaczepiony pomiędzy drzwiami a szafką toaletową. Drży jeszcze pajęczyna jej przelotnego spojrzenia.

W kuchni świeca, którą zapalała. Odciśnięta w ciepłym wosku. Ona. Cała. Rozlewa się wanilią. Zastyga piżmem przy drzwiach wyjściowych. Zostawia ślady bosych stóp na dywanie.

Delikatnie i uważnie ewidencjonuję te dowody, jak zapis zbrodni doskonałej. Dotknięcia, muśnięcia, zdecydowane lub delikatne obejmowanie rzeczy i przestrzeni. Uśmiech. Spojrzenie spod rzęs. Wypowiadane słowa.

Zbieram i ewidencjonuję. Sprzątam. Oczyszczam. Gromadzę w pudełeczkach pamięci. Bo jeśli znów przyjdzie, to przecież znów będzie potrzebowała tych miejsc i przedmiotów. Bo jeśli znów przyjdzie to da nowe znaki. Przeznaczenie nie wybucha fajerwerkami. Ono się mieni. Delikatnymi nićmi codzienności. Szara nić. Przetykana barwami.Taki splot.

czwartek, 7 lutego 2013

(z archiwum)


sny!

słowa dreszczami wiją po chłonnej skórze
węże pożądań pełzają po omacku
ciemność ciepła owija jak koc
pali się skóra w dłoniach kochanków

wiatr cichnie zawstydzony blaskiem nagości
tylko księżyca sierp tnie niebo sadzą napisane
przecinam cię na pół jeszcze raz na pół
rozbiegasz się w stado spłoszonych myszy

zwijasz w płomieniach nocnych dreszczy
płaszczem cudzej skóry okrywasz i wołasz
o bliskość której dać nie mogę
katastrofa na ofiarnym stole i jęk

połykasz mnie całego ja zjadam cię całą
noc zatacza niewidzialne kręgi ciszy
szeptów westchnień oddechów całe uszy pełne
łapiesz się mnie jak tonący ja tonę wraz z tobą