niedziela, 17 lutego 2013

SPRZĄTANIE PO.

Robię porządki. Bo ona tu była. Była dość długo i śladów nazostawiała.
Odnoszę naczynia do zmywania. Na kubeczku po herbacie ślad i cień smaku. Piła z mojego kubeczka. Na łyżeczce lekki aromat cytryny i ciepło jej skóry. Splecione razem. Zapewne na jej palcach aromat cytryny pozostał. Sprzątam talerze. Rozgrzebane słodycze. Ciasta. Ślady ugryzień. Na brzeżku talerza zarys jej palca. Słodycz opuszka. Na widelczyku mały zaciek lukru. Tu przesunęła palcem, ruch zapisany jak w zastygniętym bursztynie.

Podchodzę do łóżka. Koc wygnieciony jej biodrami. Siedziała swobodnie i beztrosko. W gnieździe z prostej przyjemności utkała zawój, zapis wieczoru. Kulę ciepła. W której się schowała. Ukryła. I chłód świeżego powietrza. Z uchylonego okna. Rozwijam ten koc z delikatnie wytrząsam te ciepło na dywan. Na swoje stopy. Falami lekkiej bawełny opada na mnie

Strzepuję prześcieradło. Na nim zarys jej dłoni. Obrys piersi. Linia brwi. Cienie pozostawione przez lampkę nocną, przez boczne światło. Delikatnie przesuwam te cienie w stronę krawędzi łóżka. Opadają bezgłośnie.

W łazience odnajduję jej zapach. Smuga na kafelkach. Muśnięcie na lustrze. Muślin zaczepiony pomiędzy drzwiami a szafką toaletową. Drży jeszcze pajęczyna jej przelotnego spojrzenia.

W kuchni świeca, którą zapalała. Odciśnięta w ciepłym wosku. Ona. Cała. Rozlewa się wanilią. Zastyga piżmem przy drzwiach wyjściowych. Zostawia ślady bosych stóp na dywanie.

Delikatnie i uważnie ewidencjonuję te dowody, jak zapis zbrodni doskonałej. Dotknięcia, muśnięcia, zdecydowane lub delikatne obejmowanie rzeczy i przestrzeni. Uśmiech. Spojrzenie spod rzęs. Wypowiadane słowa.

Zbieram i ewidencjonuję. Sprzątam. Oczyszczam. Gromadzę w pudełeczkach pamięci. Bo jeśli znów przyjdzie, to przecież znów będzie potrzebowała tych miejsc i przedmiotów. Bo jeśli znów przyjdzie to da nowe znaki. Przeznaczenie nie wybucha fajerwerkami. Ono się mieni. Delikatnymi nićmi codzienności. Szara nić. Przetykana barwami.Taki splot.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz