poniedziałek, 31 grudnia 2012

Nowy w mieście.


Spotkaliśmy się przypadkiem na ulicy.
On lekko zagubiony, młody, jakby zrzucony z kosmosu.

Zabraliśmy go na bal.
Dokładnie o północy nabrał rumieńców.
- Czuję, że żyję! - szepnął wzruszony.

Przy wystrzałach szampana zaczął się już uśmiechać
a rozweselił się wyraźnie w rozświetlających noc iskrach ogni zimnych i hukach fajerwerków.

Obiecał wtedy na głos, że pozostanie z nami przez kolejne 365 dni
i że każdy dzień będzie dobrą przygodą.

Zapraszamy zatem w Nowy Rok nr 2013.

Będzie wiele przygód, dobrych zdarzeń i spełnionych marzeń.

To dobry pomysł by być razem.
dzień, jak co dzień

ale wypić można!

SZAMPANA!!! ;-)))

sobota, 29 grudnia 2012

Noc czarna że oko wykol
A księżyc się weseli
Prowadzę kobietę niezwykłą
Do chłodnej czystej pościeli

Ciepłem swym mnie ogarnia
Dłonią dotyka pewną
Z czoła kosmyk odgarnia
Kochamy się. Na pewno

piątek, 28 grudnia 2012

była rozmowa
przy kawie a potem przy deserach...

o życiu, o uczuciach i o wnętrzach...

zamyśliłem się

lubię Pani wnętrza... lubię te ściany i nastroje

otwartość i tajemniczość... ten pewien szum w uszach przy wejściu

zasłony i falbanki odchylające się przy lekkim dotyku dłoni

lubię tam być
lubię zaglądać zanim wejdę... tak stojąc w progu...
wciągać ten zapach i nastrój głęboko w siebie

lubię Pani wnętrza... mają smak i wtrafinowanie

gdy się pojawiam
i znikam

czekam na kolejne zaproszenie

środa, 26 grudnia 2012

pożyczone:

"  Tak, musisz pogodzić się z własną samotnością, do tego stopnia, aby bycie samemu nie powodowało w tobie lęku. Tylko wtedy będziesz zdolny stworzyć głęboki, wzbogacający związek. Tylko wtedy będziesz mógł poznać co to miłość.

    Samotność to negatywny stan umysłu. Bycie samemu jest pozytywne, wbrew temu, co piszą słowniki. W słownikach być samotnym i być samemu to synonimy, w życiu - nie. Samotność to stan umysłu, kiedy wciąż tęsknisz za drugą osobą. Bycie samemu jest stanem umysłu, kiedy wciąż zachwycasz się sobą. Samotność jest nieszczęśliwa. Bycie samemu jest błogie. Samotność jest zawsze zmartwieniem, tęsknotą za czymś, za kimś, pragnieniem czegoś, pożądaniem. Bycie samemu jest głębokim spełnieniem, nie kończy się, jest ogromnym zadowoleniem, szczęściem, świętowaniem. W samotności człowiek jesteś poza środkiem. W byciu samemu jesteś zakorzeniony w środku. Bycie samemu jest piękne, eleganckie, pełne wdzięku, otoczone atmosferą ogromnej satysfakcji. Samotność to żebranina; na każdym kroku musisz żebrać. Nie ma w tobie odrobiny wdzięku, jest ochydna żebranina. Samotność to zależność, bycie samemu to prawdziwa niezależność. Człowiek czuje, jakby był całym światem, całą egzystencją.
     Jeśli wejdziesz w związek, bo czujesz się samotny, będziesz wykorzystywał drugą osobę. Druga osoba stanie się środkiem, by cię zadowolić. Wykorzystasz drugą osobę, a każdy wykorzystywany człowiek czuje się urażony, ponieważ nikt nie chce być rzeczą w rękach drugiej osoby. Każdy człowiek jest celem samym w sobie. Nikt nie chce być wykorzystywany jak rzecz, każdy chce być czczony jak król. Nikt nie jest po to, żeby spełnić czyjeś oczekiwania, lecz po to, by być sobą. Toteż związek powstały z powodu samotności nie może się udać. Zanim powstanie, już jest skazany na niepowodzenie.
"
                                                                                         źródło:https://www.facebook.com/zdrowadusza

wtorek, 25 grudnia 2012

niedziela, 23 grudnia 2012

Melancholia. Zabójcza jak kamień
rzucony z bliska. Głowy ból i krwi zamęt.
Mózg jak gwiazda. Spada, rozbłyska.
Kroki. Pod drzwi
podchodzą. Nie moje.
Niczyje. Kroków się boję!
Gdybyśmy tu byli we dwoje
Ech...
Zimno. Śnieg na mnie opadł więc jestem pod śniegiem. Marzeń się łapię jak wiosny.
Na wiosnę w życie znów ruszę biegiem. Szczęśliwy i radosny. A co teraz? Nie wiem.
Byle do wiosny? Byle do wiosny!


WIERSZ

Zapis. dnia. nocy. Krwią

na skórze. Pęka skóra. Ból.

Ślad po. piórze. Radość. Udręka.

Wiersz. Śmierć. w miniaturze.

środa, 19 grudnia 2012

SZKIC NA PRZYSZŁOŚĆ

Były takie światy, gdzie odnoszono się do innych grzecznie i łagodnie.
Zaznaczając w każdej chwili swoją delikatność pytano czy można to czy owo, czy to się podoba lub czy inne, cały czas pytając i szukając odpowiedzi na tak.

Były takie światy, gdzie walka i wojna były głównym spoiwem codzienności i planowania przyszłości, gdzie zdobywanie i gromadzenie a potem troska i obawa o majątek były stałymi emocjami dominującymi dzień i noc.

I były światy normalne.

Byli tacy ludzie, którzy poszukiwali w innych łagodności i dobra, snując wokół nich pajęczą nić zgodności z ideałem.

Byli tacy ludzie, którzy nie potrafili przejść obojętnie wokół okazji do dominacji i sukcesu, wobec szans i furtek do posiadania.

I byli ludzie, którzy żyli normalnie.

W dążeniu do posiadania nie ma nic złego, nie ma nic złego w łagodności a i czasem nie można się obejść bez przemocy ale... W normalnym świecie, tam gdzie żyją normalni ludzie jest coś co cenię. Ludzie się kochają i kłócą, martwią, męczą i odpoczywają, szukają i czasem znajdują, giną i wracają lub nie. W normalnym świecie trwa życie potokiem lat, miesięcy i dni.

Coraz częściej o tym myślę, by tam się przenieść na zawsze.

wtorek, 18 grudnia 2012

nie pisze
bo się dobrze żyje

praca
zajęcia
marzenia
i dobrze towarzystwo

szczęście
jak bąbelki
szampana

musują
w żołądku

taki chodzę
i taki zasypiam
i taki
budzę się co rano...

bywa różnie
ale jest
dobrze

i wam
powodzenia!
bo ten świat
da się
ogarnąć
i trzymać czule
za pysk

środa, 5 grudnia 2012

idę spać
dziś wcześnie

bo sił, tych fizycznych,
brakuje

a jestem w Tobie nieskończenie zakochany

jutro będzie

Dokąd idziesz, pytam przechodnia ale odpowiada mi tylko wzruszenie ramion.
Nie idzie nikt nigdzie, drepczą w miejscu, posuwając się po zamkniętych labiryntach dni.
Schemat zabiegania i dążenia do celu, którym jest zmęczony sen.
Dookoła zapada noc. Dokąd idę? Zamykam w dłoni dzień.
Wstaję rano z nowym postanowieniem.

Nie martwię się. Szukam.

wtorek, 4 grudnia 2012

"Szczęście to ruchome święto"

Ernest Hemingway.

chodzi mniej więcej o to, że różne rzeczy/stany/emocje/wydarzenia
cieszą
i dają "szczęście" ale nie jest tak, że można szczęście złapać i mieć

bo w człowieku szczęście to żywioł i śliska rybka

;-)

niedziela, 2 grudnia 2012

czasem ogarnia mnie taki lęk
jak morze

w tym morzu
słówko
może
jest najbardziej zabójczą falą

niepewność
płynie
i wiruje
wciąga do dnia
i głębiej

nie mam wtedy oparcia
wszystko co było stałe
i stabilne

staje się
płynne

staje się
morzem

sobota, 1 grudnia 2012

MÓJ WIECZÓR ANDRZEJKOWY

na dworze robi się ciemno, to dla mnie najlepsza pora na spacer,

mieszkam na 3cim, ostatnim piętrze, nade mną strych, dach i niebo,
ubieram się, wychodzę z mieszkania,

na schodach mijam nieznajomego
w czarnym płaszczu, który z trudem wchodzi po schodach
za nim wspina się czarny gruby pies

na stopniach schodów pozostawili ślady
czarne ślady butów i czarne ślady psich łap
..........................................................................
wracam ze spaceru
a czarne ślady nadal tam są

prowadzą na strych, który znajduje się dokładnie nad moim mieszkaniem
zaglądam przez pozostawione przez nich otwarte drzwi i widzę czarną kałużę

dwie czarne kałuże, jedną wielkości człowieka
a drugą wielkości psa
...............................................................
tego wieczoru siadam jak zwykle w swym ulubionym fotelu
zaczynam czytać książkę
lubię kryminały i powieści sensacyjne

tym razem nie mogę się jednak skupić
na suficie wprost nade mną
pojawia się czarna plama

a obok niej druga
mniejsza

.....................................
krople czarnego gęstego płynu
wolno
kapią wprost mojej do szklanki
z wodą

krople
szybko zastygają tworząc tajemnicze kształty

patrzę przez grube szkło
szklanki

jak
zamieniają się w opowieść

wyjmuję ostrożnie
kruche czarne kształty

układam na podłodze

z małych fragmentów, kształtów
figurek
wyłania się podróż

dwie osoby
dromader
piramidy
noc

tworzyła się czarna historia
a jak dla mnie
pełna barw i kolorów

niedziela, 25 listopada 2012

urodziny
były wczoraj
moje

i dobrze

kino
trochę toastów
i dobre spotkanie

...

no i teraz się dopiero
zacznie!

;-)

piątek, 23 listopada 2012

jak ona to robi, że słowem jednym zapala w powietrzu
płomyki

jak ona to robi, że gestem jednym zapala w powietrzu
płomienie

jak ona to robi, że zmrużeniem oczu zapala
powietrze

gaszę potem te płomienie
jak Syzyf

tyle, że z radością
nieskończoności

czwartek, 22 listopada 2012

jesteś

jesteś jak
drobnostka

zanurzona na wieczność
w bursztynie
czasu

zastygła
w chwili

rzucająca przelotne spojrzenia

błyski
słoneczne

jesteś jak
ruch

zamarły
zatrzymany w kropli

patrzysz
z nadzieją

na szczęśliwego znalazcę
DNI

dni mijają

a ona

trwa


dookoła świata

leciałbym

dotknąć jej dłoni


w deszczu

i słońcu

we mgle

środa, 21 listopada 2012

niedziela, 18 listopada 2012

nie piszę
bo jest ok
jest dobrze
jest odlotowo

trudniej pisać o tym
że tak
jest ok
że jest dobrze
że jest odlotowo

ale postaram się
dać świadectwo
prawdzie

bo jest
ok
tak
od dłuższego już czasu... 

wtorek, 6 listopada 2012

tej
osobie
która
jest

tak
blisko
że
bliżej
nie
można

dziękuję
za

bliskość
i
inspirujacą
obecność

i
proszę
moje
życzenia
spełniać
i
być
nadal

bo
jest
w
tym
urok
i
smak
życia
niepowszechny

poniedziałek, 5 listopada 2012

Kto nie ma czasu
na miłość
ten nie ma czasu
na życie...
"Moja rada: nie szukaj spokoju. Nie szukaj żadnego innego stanu niż ten, w którym akurat jesteś, bo wywołasz we własnym wnętrzu konflikt i nieświadomy opór. Wybacz sobie to, że nie jesteś spokojny. Kiedy całkowicie pogodzisz się ze swoim niepokojem, natychmiast przeistoczy się on w spokój. Wszystko, co w pełni zaakceptujesz, doprowadzi cię do celu, do spokoju. Ten właśnie cud zdarza się, gdy się poddasz."



[Eckhart Tolle]

środa, 24 października 2012

Jest we mnie radość
co rozpiera

nawet teraz.

Jest we mnie troska
o kobietę

Jest we mnie pajęczyny przeszłość

Coś przeminęło i odeszło

Jest we mnie całkiem nowa era
To oszałamia i rozpiera

Jest jeszcze wiele
powiem szczerze

odrzucam stare

w nowe
wierzę!


a gdy zatęsknisz do mnie znów

to mów

po prostu

mów

piątek, 19 października 2012

DOM NA ZIMĘ

Wynajmij ze mną dom. Na zimę.
Bo zimą zimno. A we dwoje.
Największe mrozy przetrzymamy
i ogrzejemy dwa pokoje.

Kominek dodam do pokoju
a i kuchenkę małą w sieni
będziemy mieszkać tam we dwoje
blisko
bliziutko
przytuleni.

Wynajmij ze mną dom we dwoje.
Czynsz tam wynosi odrobinę.
Bo za kuchenkę i pokoje
odpłaca ciepłem i spokojem.

Z każdego kąta spokój płynie
z każdego sprzętu ciepły poryw
może byś chciała w tej krainie
od wczesnych ranków po wieczory...

Wynajmij ze mną dom, w tym domu
dwoje przyjaciół niech zamieszka
codziennie prostych spraw walory
codziennie życia orzeł-reszka

Wynajmij dom a zima minie
jak w jakiejś pełnej snów krainie
i od śniadania po kolacje
rozmowy, sny i rewelacje

A kiedy wczesna wiosna wreszcie
zajrzy zza płotu do ogrodu
wyjdziesz do ludzi, pracy, życia
innego tam poszukać miodu

a kiedy wczesną wiosną wyjdziesz
wrócisz w jesienne zamieszanie
a ja znów Tobie dam ofertę
na wspólne zimą
zamieszkanie

środa, 17 października 2012

(Rondowa figura o konfiturach)

***

Czy ktoś już widział, czy ktoś wie,
Że znów tu jesień idzie z zimą?
A jak nam konfitury zje?
A jak nam konfitury zje?
Jakiś nieznany losu śmiech
Jakiś nieznany losu finał
Czy ktoś już widział, czy ktoś wie,
Że znów tu jesień idzie z zimą?

Ech, wczesną wiosną znów się zbudzi
Smak na życiowe fakultety,
Konfitur słoik, dwoje ludzi,
Jedzenie razem się nie nudzi
Nawet jak troszkę ktoś marudzi
Że ma ochotę na kotlety.
Ech, wczesną wiosną znów się zbudzi
Smak na życiowe fakultety
pozdrawiam z ganku

dookoła leśny ogród, sosny i jakieś chaszcze

z dali hałasy szkoły podstawowej

a mi dobrze

w ciepłym ubraniu i słońcu

myśli przepływają swobodnie
w przestrzeni pomiędzy uszami

środa, 10 października 2012

Serce w rozterce 
albo serdeczny dylemat.


(rondo)

Spaliła Babka konfitury
Dziadek na serce padł i leży
Smród się unosi już do góry
Spaliła Babka konfitury
Nieludzki nieład wokół leży
Wśród szczątków garnków i talerzy
Spaliła Babka konfitury
Dziadek na serce padł i leży

Może się jeszcze uratuje
Dziadka serducho lub smak lasu
Babka we własną brodę pluje
Może się jeszcze uratuje
Myśli mózgowe swe piłuje
Na dwa zadania nie ma czasu
Może się jeszcze uratuje
Dziadka serducho lub smak lasu

czwartek, 4 października 2012


"Kalafiorowy sen"

Zmysłowo mocne natury znaki
Gdy trzeszczą w rondlu konfitury
Owoców zjadacz - nie byle jaki!
Zmysłowe mocno natury znaki
Oczami strzela na robaki
Co uciekają w mysie dziury
Zmysłowo mocne natury znaki
Gdy trzeszczą w rondlu konfitury

W doznań zabójczych jaźń obfita
Kalafior w kącie kuchni drzemie
Bukietem zmysłów nos rozkwita
W doznań zabójczych jaźń obfita
Na straży wrażeń zdarta płyta
Kto w tym momencie żuje siemię?
W doznań zabójczych jaźń obfita
Kalafior w kącie kuchni drzemie

wtorek, 2 października 2012

 Głód i nasycenie


Darłaś ziemię głodnymi palcami

Pragnień, spełnień wciąż było za mało!

Las ścichł, zamarł - tylko między nami

Echo westchnień i szeptów szalało

lubię las

i te leśne spotkania

z dziką furią

pasją

i przyrodą

wtorek, 25 września 2012

Wieczór. Herbata. Lektury. Myśli.
Jest dobrze. Chcę by było jeszcze.

Księżyc w kopercie z dłoni.Weź
ten blask. Uśmiech daj a serca bicie odeślij.


niedziela, 23 września 2012

JAK KOCHAĆ?

Kochać. Prostą miłością.
Siebie. Kogoś. Wszystkich.


Tu wieczór przy herbacie
Ja w księżycowej poświacie
Na stołu płaskim blacie
Maluję sny

Ganek w zieleni tonie
Lampka oliwna płonie
Ja piszę słowa do niej
Że za rok "my"

Ciepło sączy się z mroku
Ja nie wytężam wzroku
Do tego zbieram się skoku...
Na raz, dwa, trzy!

................................................


Wieczór. Ja przy herbacie
W księżycowej poświacie
Na płaskim stołu blacie
Maluję sny

W zieleni ganek tonie
Oliwna lampka płonie
Gdy piszę słowa do niej
Że za rok - "my"

Sączy się ciepło z mroku
Już nie marnuję wzroku
Już zbieram się do skoku...
Na raz,
           na dwa
                       i trzy!
Zaczęli grzać

Bo jesień

Mgły pora i melancholii

Dom w ogrodzie się sadowi

Lato było

A minęło

Czas na czytanie

Masz dom, toś gość

Ja wszędzie gościem
jestem

Pierwszy dzień jesieni

Dał się odczuć

Melancholia rozsnuta wokół domu

Klucze gęsi w odwrocie

Liście wybuchają płomieniami

Patrzę w okno

W ogród

W noc

Zamykam dzień
Dobra relacja jest jak prasowanie

osiąga jakość i daje dobre efekty
po wielokrotnym uważnym pociągnięciu
na ciepło

tłumi kanty, usuwa zagniecenia i prostuje
materię

można wyjść na ulicę
do ludzi
z dobrą miną do dobrej gry
Ech, robota!

Żyć bez niej nie można.

czwartek, 20 września 2012

środa, 19 września 2012

JAK SIĘ WIĄZAĆ?

Niektórzy wiążą koniec z końcem i mają supeł
A ja puszczam sznurowadła wolno i patrzę jak smakują tę wolność.

Upór tylko szkodzi wiązaniom.
Delikatność może nie dać sobie rady z węzłem.
Siła odstrasza jeden koniuszek od drugiego.

Swoboda jest dobrą receptą na wszystko.

Wiążmy się aż miło. Oby! Ale i rozwiązani cieszmy się swobodą czasu, pojęć i gramatyki.


wtorek, 18 września 2012

JAK DRAPAĆ SIĘ W NOS?

O, drapać! Ale ostrożnie i z wyczuciem. Zbyt mocne drapanie może wydrapać z nosa wszelkie muchy
i zamienić nas w osobnika miłego dla świata, ludzi i zwierząt. Co się może natychmiast skończyć wykorzystaniem nas przez świat, ludzi czy zwierzęta (lub ludzi-zwierzęta).

Zatem wyczucie w drapaniu to klucz.

Do spokoju.
TELEGRAM.

Pragnę. STOP. Bardzo. Kocham. STOP. Bardzo. Lubię. STOP. Bardzo. Cenię. STOP. Też bardzo. STOP

A może ja jestem staroświecki? Może już osobom bliskim nie wysyła się telegramów?

Ale ja wyślę... ;-)

niedziela, 16 września 2012

JAK WSTAWAĆ RANO?

Wstawać rano, wtedy jest na wszystko więcej czasu. Chyba, że akurat jesteśmy zakochani i potrzebujemy rano nie wstawać, co jest miłe ale przejściowe. Zakochanie się to nie barłożenie i utrata poczucia czasu na stałe.

Wstawać rano gdy jest potrzeba, pasja i chęć a nawet gdy nie ma chęci. Spacer jeśli nie ma chęci. Spacer wywiewa z głowy niechęci a podsuwa pomysły lub nawet rozwiązania.

Wstawać rano. Szczególnie gdy ma się cel. A cel to dość dobry powód, bo cel to płomień, który i grzeje jak piecyk i czasem płomień co pali i nie pozwala siedzieć w miejscu, i grom z jasnego nieba co otwiera oczy!

Wstawać rano to życzliwy obowiązek wobec świata, ludzi i siebie,
Jest 2:31/ nocna pora sprzyja zamyśleniom...

proszę nie przeszkadzać.

sobota, 15 września 2012

Jak żyć?

Smacznie, odpowiedzialnie. Trzymać się celów, idei, pasji.
Robić co trzeba, co pilne, co ważne i co dobre. Bawić się w wolnej chwili.
Pracować całym sercem i w skupieniu a bawić się jeszcze bardziej.
Cenić i doceniać życie. Każdy mijający i każdy nowy dzień. Godzinę, minutę, chwilę.

piątek, 14 września 2012

coś o kreatywności

kto chce, niech używa

http://blog.briantracy.pl/rozwijanie-kreatywnosci-dla-przedsiebiorcow-wyklad-briana-tracy/


środa, 12 września 2012

Sprzedaję sny

ale często płacę za to koszmarną cenę

SUFIT

A ten sufit... czy mógłby być niebem?
A te ściany... światem w 4 strony?

Ten szczęśliwy, który wie, czego pragnie.
Który wie, po co jest urodzony!


poniedziałek, 10 września 2012

wysłuchałem w saskim parku

czytania pana tadeusza

(cena? zagubiony tel komórkowy w trawie)

o ocena imprezy? hm...

fajny pomysł

wykonanie mniej


piątek, 7 września 2012

Liryk (odrzucony)



Rysuję miękką kreską owal Twojej twarzy,

pastelem miękkim oczy Twoje znaczę.

Cieniutką linią, jak po nocnym barze,

drogę do Ciebie zdarzeniami znaczę.


dziś biegam z(a) taczką

pozdrawiam bardzo roboczo
i fizycznie

doba za dobą

...............................

od kolacji do śniadania

oczekiwania

odczekiwania
w jej oczach odbity

................................
w blaskach
cieniach
światłocieniach

stale szukam
potwierdzenia

środa, 5 września 2012

spójrz
tylko
ile w nas
się zmienia

w latach
i wiosnach
zimach
jesieniach

znajduję Ciebie
na krańcu świata

zima
topnieje
w objęciach lata

wtorek, 4 września 2012

ZA ROK
PODRÓŻ

dookoła

hm... wyzwanie przyjęte

się będzie działo!


MÓJ KAWAŁEK OGRODU

sprzątam i czyszczę

a potem wielopalczastymi grabkami
grabię

to leśny ogród
sosny
i leśne poszycie

ścieżki, ułożone z niedokończonych płytek
płytki ułożone w niedokończone ścieżki

piasek
zmieszany z ziemią
pozostałość po remoncie

w kącie jakieś drzewo nieiglaste

................................................
czuję się jak mnich buddyjski
czeszę ogród powolnymi ruchami
i układam w linie

wysiłek
praca fizyczna
ład
i spokój

.......................................
tak


poniedziałek, 3 września 2012

Hm...
dostałem mandat.

Tak, za niewinność.

Jechałem kolejką na linii Otwock - Warszawa, karta miejska tu obowiązuje.

***

to co wyżej to wstęp
a teraz rozwinięcie tematu!

całe wydarzenie miało miejsce 10 sierpnia
pamiętam dobrze
bo pan kanar wpadł pomiędzy rzędy i sprawdzał
bilet za biletem
wszystkie bilety u wszystkich były ok
i ja podałem swą kartę miejską

pan z kanarów szybko rzucił pikaczem kontrolnym
na moją kartę i już chciał dalej sunąć
bo czas to (u niego) pieniądz
gdy maszynka wydała inny pisk
pan zmarszczył brew
i zmierzył moją kartę ponownie
elektroniką swą
pisnęla znów
ale nie tak jak potrzeba

i wtedy pan z kanarów pokazał mi
wyświetlacz
takie małe kino...
a tam było jak byk
ważne do 9 sierpnia do 23.59\
czyli jechałem nieważny

i zostałem wyizolowany
wylegitymowany
i wypisany mandatem
do zapłaty

i nastąpił ten dzień,
że się poszkodowany
(czyli pkp, bo kolejka jest własnością Mazowsza)
upomniał się

i ja te pismo teraz czytam
i kombinuję
odpowiedź...

dajcie mi tylko trochę czasu do namysłu
proszę!

........................
mandatu, oczywiście, nie zapłaciłem
i teraz doczekałem się korespondencji
pan.... (dane osobowe tajne i poufne)
prosi mnie o uregulowanie
obiecując, że o mnie nie zapomni
nigdy

miłe

a ja staram się wykombinować
najlepszą odpowiedź
na pismo wzywające do zapłaty

oto moje wersje:

1. na niewinnego:

ależ ja jestem NIEWINNY, NIEWINNY, BARDZO NIEWINNY!!
PROSZĘ MNIE ANULOWAĆ Z MANDATU I ZAPOMNIEĆ O MNIE NA ZAWSZE

2. na biedaka:

100 zł mandatu, nawet 150? ależ ja za tyle kasy to mogę przeżyć tydzień...
nie mogę zapłacić...nie mam!! muszę jeść

3. na szczęściarza:


niedziela, 2 września 2012

Rozmowa z byłą kobietą

- Kocham ją, Anno, kocham inną kobietę.
Nie chcę Cię ranić ale muszę to powiedzieć.

Nie może w Twoich oczach zapłonąć
najmniejsza nawet nadzieja.

Jestem zupełnie gdzie indziej
mimo, że rozmawiamy, śmiejemy się, jesteśmy obok.

Te obok to przepaść bez dnia
Zatem... budujesz mosty

Gdy Ty kogoś pokochasz
będzie odpowiednia pora na spotkanie i rozmowę.

Zacznij od siebie.
Tak jak ja zacząłem.

Potem
mosty zbudują się same.
Rozmowa - jak z pereł naszyjnik
słowa - jak gwiezdny pył

Dokąd przez świat wędrujemy
co jest, będzie i był?

sobota, 1 września 2012

Z Tobą

Z Tobą chciałbym robić
piękne rzeczy

- odkrycia
- podróże
- dzieci




5 dni pracy nad ciałem, duszą i emocjami
zakończone

poziom spokoju - 85%
poziom uważności - 75%

i rośnie

teraz tylko praktykować, praktykować
i praktykować

codzienność w każdym okruchu

niesamowite jest
życie

i bardzo kochane

piątek, 31 sierpnia 2012

wieczór z Kayah i znajomymi

rozbujał się Plac Grzybowski

(to w ramach święta ulicy Próżnej, warto było)

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

ŚRODEK 5.DNIÓWKI

Jestem w 3 dniu intensywnej pracy: czesanie duszy,
budowanie źródeł energii i odzyskiwanie kontroli nad ciałem.

Jest bardzo ciekawie ale też boleśnie i twórczo.

Emocje to energia, energia to masa, masa to ciało. Zobaczymy jakiego mnie ulepię,
oczekuję nowości i mruczącego wulkanu energii.

PS. a na marginesie pozdrawiam wspólników tej podróży po złote runo dnia codziennego

sobota, 25 sierpnia 2012

Spacer (warianty) 

Chodź na spacer, chodź na spacer w aleje!
My w aleje?
Lecz w alejach to nic się nie dzieje!

Chodź na spacer, chodź na spacer do lasu!
O, do lasu?
Na "do lasu" to szkoda mi czasu!

Chodź na spacer, chodź na spacer do łóżka!
O, do łóżka?
W łóżku zimno, w łóżku twarda poduszka!

Chodź na spacer, chodź na spacer w fantazję!
O, w fantazję...a fantazja to nas zje czy nas nie zje?

Chodźmy może w wyobraźni krainę!
Płyńcie ze mną. Płyniecie? Ja płynę!

;-) 


piątek, 24 sierpnia 2012

Co czytam:

"Aktywuj pełną moc swego mózgu. Cuda i neurobiologia"

autorzy: Dr David Perlmutter i dr Alberto Villoldo

to o możliwościach człowieka w zakresie dobrego życia i utrzymania zdrowia

na razie przeczytałem fragment, będą relacje.. tak
SMOK

- Koniec z jęczeniem, Smoku! - mówi Smok.

Facet nie fantazjuje, facet... eee, Facet ma zadania do wykonania!


czwartek, 23 sierpnia 2012

Gdzie jest Sroczka? Ciałem, sercem, myślami...
zadumał się autor.

Gdziekolwiek jesteś, bądź wolna i szczęśliwa.
Nie jedne drzwi otwierają się na szczęście.
SMOK

A tam, kurwa mać! Rzekł sobie Smok i poszedł
robić swoje.

Kropla po kropli sączyło mu się do wnętrza coś
dobrego.
JESTEM LUB MNIE NIE MA

Jestem jak trawa, podmuchem wiatru duszona, pochylam się...
pod wichrem faluję jak żagiel,
jak sztandar, pod nadmiernym słońcem płonę i wypalam się,
bez wody wysycham, ale trwam. Jestem.

Zdeptać mnie może tylko bliski człowiek.
Nie ma powodu by myśleć
Nie ma powodu by cierpieć
Nie ma powodu by kochać
Czy są powody by żyć?

środa, 22 sierpnia 2012

Ciekawe, co robi Sroczka?
pomyślał autor.

Hm... kradnie mi ser... ce?

Hm... zakrada się ,,, skrada... ?

Hm... patrzy w zupełnie inną stronę?

Hm...

Ta noc tego nie rozstrzygnie, poczekajmy na dzień dobry.


"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swoim autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym."
- Budda - Kalama Sutra
MOŻE JESZCZE PÓJDZIEMY...


Może jeszcze pójdziemy na spacer.
Może jeszcze utoniemy w trawie.
Ja w Twych oczach cały świat zobaczę.
Trwać będziemy w milczeniu ciekawie.

Może jeszcze powiesz, że mnie kochasz.
A gdy powiesz, że dość masz milczenia.
Może jeszcze w uśmiechach i szlochach
raz kolejny zatrzęsie się ziemia!
SMOK

Smok czyta wiersz

"Wołam Ciebie co dzień i co noc,
krzyków moich nie możesz już znosić

cicho patrzysz w swą gwiaździstą noc.

- Przyjdziesz do mnie?

- Gdy przestaniesz prosić!"

Smok czuje się prorokiem we własnym kraju.


poniedziałek, 20 sierpnia 2012

SMOK

Smok wypełnia się smutkiem po brzegi.
Traci kontakt ze Smoczycą. Za duża odległość, za duża wrażliwość.

Wie, że szczęście czyni i nosi się w sobie. Że nie wypływa z drugiej istoty.
Ale...

Bierze te ale i zanurza się ponownie w głębokim smutku.
Smoczyca jednak była radością. A smutek jest Smokiem.

A Smok jest smutkiem.



sobota, 18 sierpnia 2012

wieczór jazzowy

grał Paweł Kaczmarczyk

nieźle było do północy

http://www.youtube.com/watch?v=MJGNhCbnkII

a ja się uspokoiłem spacerem i rozmową


czwartek, 16 sierpnia 2012

SMOK

Smok powoli traci zmysły.

Gorzej czuje, co się dzieje ze Smoczycą.

Słabiej czyta niuanse jej zachowań.

Mniej słyszy dobrych słów.

Węszy nikłą nadzieję.

Traci smak na inne okazje.

Zamyka się w domu i jest,
a jakby go nie było.

środa, 15 sierpnia 2012

Spacer (gdzie oczy poniosą)


Chodź na spacer,
gdzie oczy poniosą
Chodź na spacer,
gdzie dobre wspomnienia

Tam wieczorem
łąki skrzą się rosą

Tam ziołami
dziwnie pachnie ziemia

Podaj rękę,
pójdziemy w milczeniu
Zasłuchani w ciszy
ciche granie

Potem światło
zapalisz w podcieniu
Zjemy obiad,
kolację, śniadanie

Czas zatrzyma się
w jednej dobrej chwili
...

niedziela, 12 sierpnia 2012

środa, 8 sierpnia 2012

Smok

Smok czuje się przemęczony i ma takie marzenie
by wziąć urlop na weekend i zasnąć przy ciepłym ciele Smoczycy.

Wyspanie byłoby całkowite w tej konfiguracji ale czy możliwe?

Kto wie... 
Muszka i Krawacik

dialogi wewnętrzne

- Muszko, gdybyś mogła latać to?
- Daleko... bardzo daleko...
- Sama?

Krawacik zawęźlił propozycję. Wakacje tuż tuż.

wtorek, 7 sierpnia 2012

Muszka i Krawacik

Dialogi wewnętrzne cd

.................................
- Bzyk, bzyk...? szepnęła Muszka
- A jużci! przygasił ją Krawacik - sio!
- A jutro?
- Się dowiaduj... Muszko...

Odleciała w kąt pokoju a on się supłał w drugim.
Muszka i Krawacik

Dialogi wewnętrzne

........................
- Muszko...
- Ę... ?
- Nie poleciałabyś do sklepu?
- Po?
- Napiłbym się zimnego piwa...
- Nie. Sam se leć. I kup dla mnie też coś
Krawacik zawinął się w trudny do rozplątania węzełek.

Lecieć/nie lecieć...


żyć
czy pracować??

(no, filozofujcie
filozofy!)

;-)

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

SMOK

Smok myśląc o Smoczycy dotknął czułej struny

i rozlała się czułość wzburzoną rzeką po nocnym stoliku

po kołdrze  po poduszce

a także po zasłonach po oknie i parapecie...

ogarniając pokój spokojną migotliwą poświatą

a Smoczyca w tym czasie spała.

A Smok nie mógł..., wpatrzony w jej śpiące spokojnie oddychające nagie plecy


SMOK

Smok myśląc o Smoczycy dotknął czułej struny

i rozlała się czułość wzburzoną rzeką po nocnym stoliku

po kołdrze i po poduszce

a także po zasłonach, oknie i parapecie...

ogarnęła pokój spokojną, migotliwą poświatą

a Smoczyca w tym czasie spała.

Czułość.

- rozlane po skórze ciepło.

- migające promienie przenikające poruszaną wiatrem firankę

- płynne miedź i rtęć, mieszające się ze sobą w złotych i srebrnych niciach zastygającego metalu

- szept słońca

- ciepły wiatr wiejący od morza, niosący smak podmorskich istot..

- ciepły dreszcz gdy przyjemność zastyga w zakamarkach zachwyconego ciała

czwartek, 2 sierpnia 2012

Smoki i runy.

Tam Smok swe miejsce znajduje.
Tam mile by widział Smoczycę.

Runa tam wzory rysuje,
Tworząc życia piękno tajemnicze.

środa, 1 sierpnia 2012

W podeszwy stóp
ciepłym wiatrem wieję.

a między palce wplatam
pióra ptasie.

leć już, kochana,
na własnym kompasie.

a wiatr pogodny
mocniej Ci zawieje.
Noc.

Plecy i biodra
nagie.
Ciało w pozycji
embriona.

Leżysz dniem całym
zmęczona.

Zbieram się
na odwagę.
Skąd ten uśmiech?
Skąd radości płomień?

Co daje każde spotkanie?
Skąd pewność ta, że warto
razem wędrować w nieznane?

O zachodzie słońca,
gdy cichnie natura,
słyszę głos kobiety:
"Ja jestem jak góra.

Zdobądź mnie, mężczyzno
i drąż należycie,
wprowadź na wierzchołek,
pozostań na szczycie".



Polityka
zrównoważonych dbań

dla Panów
i dla Pań
Młodość w Tobie
niecierpliwie brwi marszczy

Ja gotuję dojrzałości
barszczyk

Weź składniki i gotuj
swą zupę

Los uściskaj albo...
kopnij w d...


SMOKI

Noc.
Smok patrzy na nagie plecy Smoczycy.
Zwinięte w bezbronny embrion.

Jest dobrze. Zmęczenie materiału i pracująca wyobraźnia.

Smok rozważa nieskończone możliwości chwili i następstw.

Nagie plecy naprawdę istnieją. Tu i teraz.

wtorek, 31 lipca 2012

Skąd?

Skąd się biorą marzenia? Skąd słowa?
Skąd energia na celów trafienie?

Czasem to jest jak magia filmowa.
Czasem to jest czyjeś istnienie.
Odkryłem kino w Falenicy.
W budynku stacji jest kino, klub, kawiarnia i obszar kultury...

A na ekranie zawieszonym na ścianie budynku kolejowej stacji
dali PRZERWANE OBJĘCIA pana Almodovara...

wymiotło mnie

cudo porażające i kino, i film

pozdrawiam
każda myśl o Tobie
rozczula mnie
do granic
wytrzymania!


poniedziałek, 30 lipca 2012

Każdy dzień
to nowa niteczka
łącząca mnie z Tobą i przyszłością

czy wiesz teraz
czy zdajesz sobie sprawę
jak gruba lina nas oplącze?

koniec świata!
Co czytam?

O spowolnieniu życia. O ruchu SLOW.

Nie o wolnym życiu, nie o ślimaczym tempie
ale o życiu w tempie właściwym dla człowieka i sprawy.

Nie dajmy się zwariować!

;-)

Carl Honore "POCHWAŁA POWOLNOŚCI. Jak zwolnić tempo i cieszyć się życiem"


niedziela, 29 lipca 2012

Zaczyn na opowieść...

Patrzyłem na ludzi. Na pary jawnie spacerujące.
Młode, średnie, starsze.
Wzruszyła mnie ta bliskość i wyrażanie uczuć.
Chciałbym tak spacerować.

Chcę tak.
Leciutkie grają tęsknoty
do 9tej, bo czas do roboty!!
Z przerwą aż do 15tej,
że aż boję się następstw.

Co to za sytuacja,
że Ty i dobra kolacja
splatacie się takie jedno,
że nie jest mi,
nie jest mi
wszystko jedno!
Śnisz mi się,
śnisz,
co noc...


Dzień łagodny niczym aksamit
ciepłem gładzi skórę po zimie.
Może jestem trochę za stary,
dystans tracę w uczuciach, jak w kinie.

Czy łagodność to czasu przeżytek?
a potrzeba to czasu rozdarcie?

Proste słowa KOCHAM CIĘ, PRAGNĘ
zabronione są w naszej life-karcie?

Dzień łagodny niczym aksamit,
noc drapieżna, jak śnieżne pustkowie.
Idę sam. Otoczony myślami.
Rękę podaj. Jak najbliższy człowiek.

czwartek, 19 lipca 2012

Tyle opcji
tyle cieni
a my przecież połączeni

nicią
piękna i radości

wniebobrania
i miłości.

Bo kto mógłby nam
zabraniać 200%
zakochania?

Nikt praw nie ma!
Nikt zakaże!

Tak dziś na dobranoc
mażę!

;-)
Jak lekarz
z teczką przychodzę
a w teczce
instrumenty

Tobie dogodzę
i sobie.
Jak? Zmilczę jak, jak zaklęty!

Związana,
zamaskowana,
na swoim poczujesz ciele

chrzest ten,
pieszczoty nieznane -

nowa religia
w Kościele.


niedziela, 15 lipca 2012

w cień odchodzą stare pomysły

budzą się nowe zmysły

umysł jest luźny nie ścisły

dajmy szansę na nowe pomysły


rodzi się nowe
na nowości gotowe

będzie dobrze
a nawet lepiej

i dobrze!
chcę żyć jak najlepiej

czy z Nią?
z Nią.


piątek, 13 lipca 2012

MAGIA

Magia to coś prostego.
Magia to proste życie.
Przypadek szepce "dlaczego"?
Pewność zna te odkrycie.

Życie proste to magia.
Magia to zwykła codzienność.
Kawał życia przed nami.
Bądź ze mną.
Pięknie się dla mnie otwierasz.
Cudnie się w Tobie zanurzam.
Nie zmiecie nas żadna cholera.
Nie zmoże nas żadna burza!

Pójdziemy zaraz na spacer?
Brzegiem. I fal śladami.
Dobrze jest nam. Pisane.
Wszystko co dobre. Przed nami.
Prosty gest
a najszczerszy

zastąpi
wór wierszy


poniedziałek, 9 lipca 2012

Smoczyca

Smoczyca postanowiła spotkać się ze Smokiem.
Korespondencyjnie.

Zawarła pewien układ i jest.

Co dalej to Smok pokaże. I czas.


niedziela, 8 lipca 2012

Tylko mi się w labiryntach nie zagub
Nie przepadnij na jakimś zakręcie

Przecież czasem się zdarzy 100 przygód

Brak energii czy koła wygięcie

Jadę każdym do Ciebie pojazdem
Czasem idę, noga za nogą

Jestem twarzą zapatrzoną w gwiazdy
Jestem czasem, myślą, jestem drogą. 


Ale jestem też skórą co czuje
Tkanką, która oplata Twe ciało

Jeśli zechcesz to mnie poczujesz,
Kochasz, kocham, się pozakręcało!
ZUPAAAAAAAAAAAAAAAAAA

A u mnie dziś zupa wiśniowa!
Kto nie chce nie musi jej jeść.

W annałach kucharskich rzecz nowa:
ma ciało, i duszę, i treść!

;-))
Dzień piżamowo-relaksacyjny. Plus myślenie o tygodniu przed nosem.
Po południu kroi się wyprawa nad Świder, pomoczyć pięty.

Dziś (a jest niedziela), właścicielka domu, w którym mam kupione mieszkanie
zadzwoniła, bo coś wczoraj zapomniała mi powiedzieć. Była chyba 8 rano.
"Nie mogę spać, takie upały"... Hm.. Rozumiem ale ja mogę spać... ;-)

Jednak nie spałem, budzę się regularnie około 6 rano.

Ona tu przyjechała z Woli. Ponad godzinę jazdy i dopiero gdy była w ogrodzie
zadzwoniła z pytaniem czy jestem w domu. ;-)
Byłem.

Uzgadniamy doprowadzenie gazu miejskiego do budynku.

W ogóle to dobrze jest.

I tej wersji się trzymam!

ps. wodowanie nóg do wieczora się przeciągnęło... i też dobrze.

środa, 4 lipca 2012

Nic? Nic na dnia zakończenie?
Nic słowa, nic gestu?
Jakże łykać te milczenie
bez słowa protestu?

Owszem, złotem jest milczenie,
to umiem szanować,
ale naszym przeznaczeniem
jest dobra rozmowa.

Pozwól zatem mówić "witaj"
gdy zbudzisz się rano
a na nocy nastąpienie
daj szepnąć "dobranoc".
LATO

Upał wszystkie siły zjada,
skwar odbiera wolę!
Czy na pewno wakacjada
jest marzeniem Polek?

Ogień płonie w kapeluszach,
cień zanika skromnie,
czasem dałbym raz, po uszach,
tym co słońce wychwalają (prawie nieprzytomnie!).

Po co czekać tak na lato?
Gdy te męczy ciało!
czy tam w górze mylą znacznik
"ciepła dużo/mało"?
Mam malować płot a tu albo burza, albo upał.
Jak żyć? Jak pracować? ;-))


poniedziałek, 2 lipca 2012

Smoczyca.

Kocham Cię, Smoczyco, słyszy Smoczyca z każdego zakamarka zmysłów.
Co za wiele, to niezdrowo. Smoczyca stanowczo odcina słuch, wzrok, dotyk, smak i węch.
Ma inne sprawy.

Dokonuje wyzwolenie zmysłów. Ale pozostają jeszcze ślady w pamięci.

I tkwią uparcie. 
Smok

Smok wyciąga się na całą długość i szerokość.
Zabiera nieobecnej Smoczycy kołdrę i sam mości się w łożu.

Zakłada piżamę. Zupełnie niepotrzebnie.
Sen nie przychodzi.

O 4 nad ranem wstaje i idzie do pracy.
LATO SMUTKIEM PODSZYTE

Lato smutkiem podszyte i troską.
Noce puste. Pełne tęsknoty.

A bywało nam dobrze, wręcz bosko.
Teraz chłodu dzielą nas płoty!

Tamte noce, tamte wieczory
wrócić mogą, dobrze to wiesz.

Ja do zabaw nie jestem już skory.
Wyzdrowienia co dzień piszę wiersz.

niedziela, 1 lipca 2012

Smok.

Smoczyca przyszła do Smoka. W internecie.
Oddała stare złudzenia za nowe nadzieje.
Postawiła karty.

Smok rozpływał się w ustach.
Potem nabrał też i innych smaków.

Dzień zaczął się normalnie a dobrze zakończył.
O północy Smok spał jak dziecko.
Szczęśliwy każdą chwilą.
Smoczyca

Smoczyca leży w ciemnościach.

Myśli o przeszłości i o przyszłości.

Korzenie sięgają daleko a oczekiwania jeszcze dalej.

Na dwoje babka wróżyła, myśli Smoczyca i zasypia.
Smok

Smok myśli o Smoczycy.
Gdzie teraz jest? Jaki wiatr rozwiewa jej włosy?

W co się ubrała? I czy nie jest chora?

Dobre myśli śle. I czeka.
A tymczasem znajduje sobie zajęcia i roboty domowe.

Smoczyca nie lubi marnotrawstwa.

Smok spina pośladki.

sobota, 30 czerwca 2012

PIOSENKA

Zaśpiewam dla Ciebie piosenkę,
wnet złapiesz sens moich słów.
Założysz wiosenną sukienkę
i powiesz, że kochasz mnie znów!

Bo warto powtarzać, powtarzać,
emocji wzbudzając fale,
że dobre tak często się zdarza
a złe już nie zdarza się wcale!


czwartek, 28 czerwca 2012

SMOK

Smok ma przed nosem dłuuugie wakacje.

I ma zamiar w te wakacje pracować.

To pewne.

I proszę: żadnych uwag!


Jaki los jest pisany nam?
Jaki los sobie sami piszemy?

Co ktoś może, gdy w życiu jest sam?
Co pomoże w tym życiu na Ziemi?

Kiedy oczy otwierasz, to widzę
tę w Twych oczach za życiem tęsknotę:

Za dniem,
nocą,
codzienną rozmową,

za milczeniem,
co czasem jest złotem.

Nowe życie, nowe nadzieje,
i początek też całkiem nowy.
Lubię patrzeć, jak do mnie się śmiejesz,
świata ruszasz głaz granitowy.

Nowe światło, nowe doznania,
nowi ludzie i nowe zdarzenia.
Wiesz, że nie dość mi Twego kochania,
póki dla nas się kręci ta Ziemia!

niedziela, 24 czerwca 2012

Myślę o Tobie. Co rano.
Sympatią nieopisaną!

Co w myśli, to na ekranie:
wrażliwość, pożądanie.

Otwieram oczy. Przed nimi
tyle słodkiej krainy!



sobota, 23 czerwca 2012

Wieczór będzie, gdy w to wejdziemy.
Noc otoczy nas skrzydłem rozkoszy.
Nie jest tak, że na darmo płaczemy.
Nic nie powiem. Niech życie się toczy.
Każdy dzień przynosi nowe.
Wczoraj było pięknie
dziś korzenie przeszłości oplatają myśli.
Dokąd zmierzam?

piątek, 22 czerwca 2012

Był taki dzień, że Facet spotkał Kobietę.
A ponieważ przedtem spotykał wiele kobiet
to z początku nie zauważył, że spotkał tą którą spotkał.

Zanurzony w dobrej bliskości beztrosko zużywał jej zaufanie i uczucie
aż się wyczerpało. I wtedy krzyczał do pustki, którą uczynił. I słyszał tylko
rozpaczliwe echo swych słów.

Kobieta napełniała się jednak ponownie. I znów dojrzewała w jego dłoniach.
Jak owoc w cieple słońca. Stawało się coś.
A on na przekór znakom, podejrzewał w tym jakiś żart losu.
Nie wierzył.

Dopiero gdy upadł, gdy usłyszał "odeszłam", zadrżał trafiony bezpośrednio w serce.

Umierał. Czuł, że umiera. Czuł. To była odmiana losu. Czuł.
I tak się narodził nowy związek. I nie bajkowy. Teraz to jest. Jest.

Facet patrzy na Kobietę. Nie mówi o niej "moja", nie mówi o niej "jesteśmy".
Mówi: ja jestem, ja chcę, ja tak to widzę, planuję, zrobię.
Kobieta nie nazywa już niczego ale też mówi swoje ja. Te ja przyglądają się sobie nawzajem.
Jak nowo narodzone.
SMOK.

Ja.

To wygląda na przełom.

Spokój ogarnął Smoka i samozadowolenie
ale nie beztroska.

Lato zbliża się pracowite.

Smok poustawiał meble z swoim mieszkaniu
i patrzy. I widzi, że dobrze zrobił.

Początek nowego.

Wypije za to. Kto ze Smokiem?
SMOK.

Smok zaczyna się uczyć mówić.

Chodzi o mówienie JA.

Smok ma kłopoty z takim mówieniem.

Ale.


niedziela, 17 czerwca 2012

Zaufanie
to pewność, że nic się nie stanie
mimo sprzyjających okoliczności by się mogło stać.
Bo czyny są nie w rękach losu ale ludzi.
Los tylko figle płata lub wyzywa na pojedynek.
Bo czasem się nudzi i kusi ludzi.


SMOK

Smok pisze do Smoczycy...

"Hej, to nie udawane! To po prostu
wyciągnięty na światło dzienne
facet, którego uwielbiasz!"

Smok aż się zakrztusił w przejęcia.
(mój wiersz z roku 1980 a może z 1977)


***

tak
widzę te ślady
na niebie

dniem czy nocą
tam pójdę

na razie jednak
czekam


aż podejdzie do mnie
człowiek

i powie

teraz
przyjacielu





dotknij życia,
marzycielu!
Patrzę w przyszłość z plątanin ogrodu

nerwowego nie czuję już głodu

czuję dobrą, ożywczą pogodę

ta pogoda wygrywa z tym głodem.



sobota, 16 czerwca 2012

Nie myśl - stosuj!
SMOK

Smoczyca przysłała list:
"Jeśli czegoś chcesz, zrób to,
jeśli czegoś bardzo chcesz, skup się na tym, skoncentruj,

a jeśli kogoś bardzo pragniesz, rób to tak, by nie było żadnych wątpliwości
i niech nic Cię nie powstrzyma"

Smok w szoku. Wszystko zawiłe, wzburzone i pokręcone wyprostowało się i wyłagodziło.

Życie jest piękne, gdy jest piękne lub gdy piękne być może. Proste.


Przestałem żądać od życia przyjemności,
zdecydowanie zacząłem żądać od życia satysfakcji!

piątek, 15 czerwca 2012

SMOK.

Wieczór z merdaniem ogonem i od razu inny humor.
A skąd te u Smoka humory, myśli Smok.

Z życia, odpowiada, z fantazji, bezsensu lub niczego.

Takie skrawki materii. Życia patchwork.
SMOK

Smok po pięciodniowej emocjonalnej pralce.

Siedzi, pracuje, patrzy, śpi, je, pracuje, czytać nie może.

A w środku wszystko wiruje...

wiruje

wiruje

i wiruje.

środa, 13 czerwca 2012

SMOK

Trudny wieczór. Smok zaczyna po raz kolejny.
Kolejka do zaczynania już mu się prawie znudziła.

Co będzie z następnym wieczorem?

Wolne, spokój, inicjatywa po stronie Smoka.

Życie. Zawsze jest niepowtarzalne.

W każdym momencie.


SMOK.

Smok wydziera ostatnie nitki ze wspólnej ze Smoczycą tkaniny.
Fastryguje na okrętkę swój kawałek materii życia.

Kładzie na stole i patrzy. Wina pierwszy kieliszek pije ale nie czuje się wolny.

Zamyśla się nad.


wtorek, 12 czerwca 2012

SMOK

Smok w podliczaniu przeszłości.

Myśli, czemu on tak... myśli czemu ona tak..

Czy mogło być inaczej?

Po zadaniu sobie druzgoczących pytań
postanawia żyć dniem dzisiejszym.


niedziela, 10 czerwca 2012

SMOK

Smok od 4 dni odzyskuje duszę.

Czesze jej zmierzwione futerko.

Dusza układa się ale boli.

Wybrzmiewa fontanną łez.

Słono się czuje Smok. Słono płaci za duszę.

środa, 6 czerwca 2012

Gdybyś mi pozwoliła
gdybyś chciała

gdybyś się odważyła
i nie bała

Gdybyś kawałek siebie mi oddała
to może byś nie żałowała

Spacer to kosmos
dotyk - raj

Chodźmy na spacer
rękę daj.
Raz niebo a raz ziemia
raz jesteś a raz Cię nie ma

raz piekło a raz raj
raz grudzień a raz maj

w objęciach czasu, w codzienności
poproszę czasem o fajerwerk
uśmiechu i radości
Noc mi w okno zagląda
setką gwiezdnych oczu

pozwól zapalić świece
i z Twego uśmiechu

wywróżyć przyszłość

co mi z rąk się wymyka jak cień
Twojej dłoni

dotykam ciemności
jak ślepiec


Nocą, nocą pod gwiazdami
gdy wreszcie jesteśmy sami
omijamy rafy i burze
te duże i te nieduże
kołdrą snu ciepło okryci
jesteśmy piraci, bandyci
bierzemy świat pod włos
bo w naszych rękach nasz los!
Kropla wina w mej krwi
jak radość we mnie tkwi

noc dobrze mnie nastraja
byłem już na rozstajach

mam teraz cel, mam moc,
żadna nie straszna mi noc.

wtorek, 5 czerwca 2012

Most

Most buduję
z pajęczych nici
most
z oddechów i spojrzeń
z lekkości myśli

Most buduję z dni i nocy
nawleczonych na nić codzienności

Most
dla pewnego Chłopca
i dla pewnej Dziewczyny

Most

Uczucia, barwy, nastroje,
owoce w pierwszych przymrozkach...
znowu jesieni się boję,
znowu o zimę się troskam

w palce biorę nić srebrną
i Twoim włosem oplatam
wiosny cieplejszy podmuch,
zew gorącego lata.
Wieczór gęsty i słodki jak miód
Księżyc w pełni.
Z mą kochanką, ech, życie bym wiódł!
(i to się spełni).

W jej się dłonie oddaję i myśli,
w jej marzeniach kwitnę jak kwiat,
ziści się, co nam się dziś myśli,
jeśli ona powie proste TAK.

Wtedy wezmę jej rękę jak swoją,
wtedy wezmę jej serce i duszę,
potem wezmę do tego pokoik,
potem dam jej wiązankę wzruszeń.
Ech, TY,
moja nadzwyczajna Kobieto

chciałbym z Tobą mieć pełny etat

a najlepiej ze 3 etaty:

łóżko
kuchnię
i powroty z pracy
Jesień

Furia upadłych liści.
Gubią swój czas.
Bezpowrotnie.

Jak sępy
opadają na ziemię
złaknione jesieni.

Pasma krwi ściekają zachodem.
Kikuty drzew płoną nagością.
Opada zasłona mgły.
"Będzie dobrze" mówimy
te słowa czarujące

chłodne na letnie upały
na zimne dni - gorące


Wieczór czwartkowy
Zbieram myśli
Do dzbana kwiaty wkładam

Może Kobieta mi się przyśni
i będę z nią rozmawiał

Może odwiedzi mnie
i we śnie
też skusi się
na kawę

Zziębnięte myśli jej
ogrzeję
rozproszę jej obawy
by tak nam się pięknie zdarzyło

by w jednym mieszkały domu

wiara
nadzieja
miłość

jawnie
nie po kryjomu
Jest świat, który lubię
i tej lubości nie zmienię.
Zamawiam. Po trzykroć zamawiam!
Poranne z Tobą połączenie.
(ze stycznia)

Tam halny a tu - słoneczne nastroje,
tam praca a tu - czasu za dużo,
przyjedź na sesję spokoju,
na dobre, czułe podróże.

Zapraszam na dobre wino
i bardzo dobre dobranoc,
przyjedź, ze swoją Dziewczyną,
z swym Chłopcem ja wejdę pod koc.

Nocne, pogodne rozmowy
lub dobre, błogie lenistwo,
czas nie jest dla nas za srogi,
z czasem zrobimy wszystko.

Sen gwarantuję spokojny,
w uśmiechach i w objęciach

będziemy prowadzić wojny,
tak czułe, że nie do pojęcia!
(z dawnych zapisków/wyjęte z komórki)

Pewna Pani

Pewna Pani w kąpieli zasnęła.
Pan życzliwy ją w wannie przebudził,
Pani, czule zbudzona, westchnęła:
"Sen był piękny lecz i Pan mnie nie nudzi" 

SMOK.

Smok myśli o Smoczycy.
Ależ ona jest genialna.

Robi coś, może instynktownie, może intuicyjnie, może świadomie.
Ale robi. I sprawy się dzieją.

Smok zachwycony. Mimo, że to co się dzieje - boli.

Smoczyca jest genialna.
Potrafi dokonywać cudów. Potrafi zmieniać rzeczywistość.

Potrafi.

Owszem, pewnie wolałaby tego nie robić, co robi
ale jednak ktoś musi, by sprawy się działy.

By zmieniał się świat.
SMOK

Smok jak zwykle robi rano dwie kawy
i śniadanie na dwie osoby.

Potem pije kawę. Zjada połowę
i sprząta.

Wie. Kiedyś z kimś zje.
Na razie ma czas.

Myślenie nie boli ale głęboko wzrusza.

Dobrze, że Smok ma pracę.

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Głupota jest zaraźliwa!

Z mądrością nie jest tak łatwo.

Głupota napełnia świat z lekkością baletnicy.

Mądrość to codzienna porcja wysiłku.




SMOK

Smok płacze jak bóbr.

Za dwoje łzy z niego tryskają.

Że nie za bardzo męskie?

Owszem. Ale pomaga. I nie pozwala wzruszyć ramionami.
Po tygodniu przerwy
dziś praca

Pozdrawiam
roboczo

;-)

niedziela, 3 czerwca 2012

Co czytam:

Na głos przeczytałem. Dla treningu.
I ćwiczenia.

Siedząc na ganku z widokiem na ogród podmiejski.

I pozostawię bez komentarza! ;-)

EURYDYKA, autor: Sofokles
Czy jest życie na tej planecie?
Czy tylko w necie?

;-)

SMOK

Życie to jednorazowa przyjemność, myśli Smok.

Jak napełnić ten puchar dobrym winem?

Jak poznać dobre wino?

Smok znajduje na końcu języka poczucie smaku.
SMOK

Smok, po niewczasie, zaczyna rozumieć, że nie docenił skarbu, jakim była Smoczyca.

Czy wszystko się zmarnowało? Czas pokaże.

Dobrze by było jednak, by coś z przeszłości wpływało na naszą przyszłość.
Na MOJĄ przyszłość, poprawia się Smok.

Czas płynie bezpowrotnie a Smok myśli i planuje dzień, tydzień i rok.
Dał sobie dokładnie rok na skok. Ma żyć, kochać życie i kochać.

Tylko tyle.

sobota, 2 czerwca 2012

Znajomość ze Smoczycą uważam za zamkniętą do odwołania.

Dalszy ciąg historii jest czystym zmyśleniem.


piątek, 1 czerwca 2012

Smok, gdyby palił, zapaliłby fajkę.
I zajął czymś myśli.
A tak to przeżuwa i przeżywa tamten dzień.
Jednak gdyby nie było tamtego dnia to inny by był tamten.
Zatem podziwia Smoczycę za odwagę ale się i złości na nią
za jej czyn.
Jednak nie pozostaje nic innego jak żyć.
I czekać na Smoczycę.
Bo w oczekiwaniu też jest piękno.

czwartek, 31 maja 2012

Znaki zapytania.

Jest płomień co tli się za wczoraj, za dzisiaj?
Jest światło w długim tunelu?

Jest zorza polarna, co przyszłość ogarnia?
Jest dwoje, co zmierza do celu?

............................




(chciałbym te znaki zapytania opuścić)
Co czytam: książeczkę Beaty Pawlikowskiej

O uzależnieniu od sztucznego życia, pogoni za truciznami i wersji ekologicznej.

To pisała po swojej przygodzie z puszczami i warunkami życia w Amazonii
w konfrontacji z naszą cywilizacją posiadania, granic, barier i strachu.

Pisane dość topornym stylem, kwadratowym ale jednak przesłanie warte zachodu.
A od dziś też PRZESTAJĘ JEŚĆ BANANY!! ;-)

"Teoria bezwzględności czyli jak uniknąć końca świata"
Beata Pawlikowska, G+J Gruner + Jahr Polska, 2012
Bywało pięknie, pięknie bywało
To mało? Widać za mało!

Wszedł między nas cień.
Jak cierń

i rani.

A tacy byliśmy
zakochani.


SMOKI... dialog nr ...

Smok uczy się żyć samodzielnie. Sprząta, gotuje, pierze...

Zastanawia się nad dniem jutrzejszym.

Czasem się zapomni i wzywa Smoczycę wszystkimi zmysłami.

Żal rozlewa się jak kałuża.

środa, 30 maja 2012

SMOKI... dialog nr ...

Smok pracuje, porządkuje ogród, zajmuje się bieżącymi sprawami.

Wspomina, myśli, porządkuje myśli.

Czeka na Smoczycę. Bywało gorzej.

Skupia się na obowiązkach i przyszłości.

Pracuje, by nie zwariować i robi zadania na duszę i sumienie.

Czeka na Smoczycę. Na spotkanie, rozmowę, spacer.



Smoki. Dialog nr …

Smok pisze setną chyba wersję listu do Smoczycy.
Rzuca słowa na papier, gładzi, dopisuje... drze.

Walczy o zrozumienie i uwagę. Drze i nie wysyła.

Smoczyca czyta te listy z uwagą. Milczy.
SMOKI... dialog nr ...

nie ma dialogu

zapaść

komunikacyjna

wtorek, 29 maja 2012

SMOKI... dialog nr...

Smok siedzi w pustym mieszkaniu. Są sprzęty i rzeczy ale jest puste.
Smoczyca wyszła daleko. Nie ma jej. Nie odpowiada na maile i sms-y.
Nie odbiera telefonu.

Smok zawija się wokół kręgosłupa i próbuje rozprostować.

Raz się udaje a drugim razem plącze.

Smok ma czas na myślenie i działanie.

Ale materia emocji jest cienka jak bibuła.

Na czym stoi. Nie wie.
Wizyta

Sam w domu. Szklane drzwi wychodzą na ganek i ogród.
Noc. Ciemno. Cicho.

Nagle w płaszczyznę szklanych drzwi coś uderza!
Widzę osuwającą się sąsiadkę.

A za nią sąsiada z nożem w ręku.

Otwieram drzwi.

- Sprzątnij ciało - mówię z głosem lekko drżącym od grozy.
- Ona jeszcze żyje - twierdzi sąsiad - masz piwo? Poczekamy!

Podaję mu butelkę i sam z drugiej łykam pienisty napój.

Czekamy.

Po jakimś czasie sąsiad wychodzi.

Rano nie ma wiele śladów i nie wiem, czy to była prawda
ale butelki piwa walają się po ganku i kuchni.
Sprawy proste komplikuję. Tanio.

(z ogłoszeń drobnych)
to choroba, moja droga Dz.
tak, to choroba

jak alkoholizm
a może jeszcze gorsza
bo dotyka też sfery emocji i uczuć

ale to choroba
i może da się wyleczyć

..........................................
co czwartek biorę pigułkę
ale potrzebuję chyba końskiej dawki!
łyknę wszystko...

i co dzień myślę, jak to było

że dzięki mojej chorobie dane nam było
się spotkać
i pokochać

a potem
przez tę chorobę
odeszłaś
skrzywdzona
i poraniona

jednak
wierzę
że wyjdę z tego
i będę
będziesz
będziemy

tak
czy inaczej

że tak
LIST CHOREGO

Smutno mi jednak
to prawda

tyle razem przeszliśmy
zawirowań i nerwów

przygód i dobrych chwil

a teraz coś się dzieje czego nie mogę uchwycić

wiem, że mam swoje zadania i sprawy
wiem, że mam się wyszlifować

i to robię
dzień po dniu

dla swego dobra

ale czemu odebrałaś mi swą bliskość i miłość

tego nie rozumiem

...........
zatem smutek mnie wziął w objęcia
i tak sobie noc spędzam

jutro się rozjaśnię

każdego dnia do przodu kroczek

..............................
myślę tylko, że przecież było tak wiele
zdarzeń

Cię zdradzałem, oszukiwałem, żyłem podwójnym życiem
ale ganialiśmy za sobą i tęskniliśmy jak wariaty

a teraz zbudowałaś dystans i obojętność

nie wiem, czemu

no, tak, wiem z rozmowy, że zbudowałaś coś w rodzaju
strefy dla swego bezpieczeństwa
i mam się już niczego nie spodziewać i nie oczekiwać
lecz nie wiem czemu się tak stało

bo na Tobie wisiałem
bo to było jak uzależnienie
bo Cię wkurzało, dekoncentrowało, denerwowało

ale tak to właśnie bywa

i teraz się czuję rozbity i pomieszany

może jutro porozmawiamy

a może inne tematy, weselsze, wpadną
lub zawodowe... ok

szkoda, że nie chcesz się ze mną kochać...
smutek

ale nie rozpacz...
zamyślenie i skupienie się na sprawach bieżących
by coś osiągnąć muszę mieć co dzień
dzień/bilans dnia zamknięty
SMOKI... dialog nr...

Smoczyca pakuje walizki i odchodzi.

Smok w szoku.

Zdawało mu się, że nigdy to nie nastąpi
a jeśli nastąpi to pozornie.

Smok osłupiały.

Smoczyca zamyka drzwi, życząc dobrych snów.

Smok nie może zasnąć. Kotłuje się przeszłość z marzeniami, emocje z myślami, zdarzenia z wątpliwościami.
Smok szuka recepty. Nie ma jej.


pustka
i zmieszanie

zgoda na rzeczywistość i bunt

jak dobrze wybrać
tkwiąc
w labiryncie emocji?


poniedziałek, 28 maja 2012

Kocica, Kobieta, Ona

(pisze się na stronie...)

Co czytam:

Od nałogu do miłości.
Jak wyzwolić się z uzależnienia od seksu
i odnaleźć prawdziwe uczucie.

Patric Carnes, Media Rodzina, 1991

trudno, ciężko i beznadziejnie...
ale
możliwe czasem
uczucie. jak szczerze opisać uczucie?

strach siedzi w załomkach myśli, lęk drży rękami, ponurość i zimno w środku ciała

jak mówić prawdę, gdy się boję?
DZIENNIK UCZUĆ

(przepisywane z zaleceń psychoterapeutki)

po co pisać dziennik uczuć? aby lepiej poznać i zrozumieć co się dzieje z Twoim życiem i w Tobie samym, dlaczego życie jest pełne napięcia i nerwowej atmosfery, czym w istocie są przeżywane przez Ciebie kłopoty z samym sobą, by nauczyć się odróżniać uczucia pomagające skutecznie funkcjonować na takim poziomie na jaki Cię stać.

aby nauczyć się radzić sobie z własnymi uczuciami, móc wypróbować nowe reakcje, i zachowania, i nie tkwić w błędnym kole dotychczasowego sposobu odczuwania, myślenia i kontaktowania się z otoczeniem. Aby zdobyć umiejętności pomocne w radzeniu sobie ze swoimi trudnościami i problemami osobistymi.

Jak pisać dziennik uczuć?

Dziennik uczuć to "pamiętnik", w którym się zapisuje wydarzenia dnia codziennego, sytuacje i towarzyszące uczucia. Każdy dzień warto zapisać na oddzielnej stronie, zaznaczyć datę i nazwę dnia tygodnia.
Nie należy zapisywać wydarzeń i uczuć z poprzedniego dnia.
Najlepiej pisaniu dziennika uczuć poświęcić kilka minut wieczorem.

w tabeli robię 4 kolumny
z nagłówkami
1. co wydarzyło się/sytuacja
2. myśli/refleksje
3. co wtedy poczułem/uczucia
4. przyjemne +/nieprzyjemne -

w drugiej kolumnie zapisuję jakie znaczenie nadaję tej sytuacji
a w czwartej kolumnie piszę co robię z tymi uczuciami, które się pojawiły (wyrażam, powstrzymuję, tłumię, zamieniam na inne, np. złość, przyklejam się do nich)

DZIENNIK UCZUĆ
(szczerość aż do bólu)

dzień 28. miesiąc maj. rok 2012

myślałem, że będzie łatwiej
że wystarczy podjąć decyzję i się tego trzymać
a tu codzienność zalewa bodźcami, wolny czas sprzyja wolnym myślom,
znajomości kuszą...

sądziłem, że jest we mnie siła
a wychodzi słabość i bezradność wobec pokus i wobec czasu wolnego

trudno zagospodarować czas i samego siebie dyscyplinować
potrzebny mi czynnik zewnętrzny
i wsparcie

............................................................
dałem się sprowokować i nabrać, okazałem słabość, ktoś triumfuje,
że mi coś udowodnił...
może ma i rację, a może ja bym sam doszedł do wniosku, że błądzę
ale już tego nie sprawdzimy w życiu bo stało się
zareagowałem na sms-y od dawnej przyjaciółki
zaprosiłem ją na spotkanie i nawet zaoferowałem nocleg

wtedy okazało się, że to podstęp i ktoś mi chciał udowodnić
jaki jestem
jak łatwo ulegam, jak łatwo korzystam z okazji

a ja w domu nie jestem sam
zaoferowałem nocleg trochę na wyrost
nie wiedząc czy się zgodzi rodzina

ale i wiedząc, że w tym czasie w tym samym mieszkaniu
(pokój z kuchnią) będzie nocował młody chłopak z Ukrainy
czy to by okazja na kobietę? hm...

ok. to szczegół... warto zacząć od ogółu

  

niedziela, 27 maja 2012

bardzo mi Cię brakuje

w codzienności

..............................
...............
bardzo

tej zwykłej serdeczności
i bliskości

Twojej

tęsknię jak cholera
 
...............................................
ps. założę równoległego bloga
pt. DZIENNIK UCZUĆ
będzie psychoterapeutyczny
;-)
 
potrzebny mi... tak

czwartek, 24 maja 2012

WEZWANIE. Kod czerwony!

Kod 300, kod 300
bo sprawa oczywista!

15 i 1/2 - 2 D wzywa
sprawa drażliwa 

wieczory uciekają
spać nie dają

myśli

Kod czerwony, bardzo czerwony!
Spać nie dają myśli ogony

2 D do 15 i 1/2 nie zmierza?
na rodzaj pacierza?

Wieczory uciekają
spać nie dają

Kody
wysłane ...


Smoki... dialog nr...


Smoczyca obserwuje Smoka z oddali. Patrzy spod przymróżonych powiek,
jak Smok się zachowuje, co je, co pisze, co mówi...

To taka mała układanka.

Smok potrafi być zagadką.

Nawet dla siebie.

Smoczyca uśmiecha się i wzdycha. Los. Smok. Smoczyca. Przeszłość.

Supeł. Rozwiązać czy poprawić? Przeciąć?



Co czytam:

"O kurze, która opuściła podwórze" wpadło mi w ręce jak prezent imieninowy od dwóch bardzo miłych znajomych. Książka ponoć zabroniona w niektórych krajach. Mówi o wolności. W prosty sposób. W tak prosty jak pisze się dla najmłodszych.
Kura z kurnika zamiast znosić jaja, jak każda bezmyślna nioska, zaczyna marzyć, filozofować i wyrywać się na wolność. Wolność okazuje się trudna, niebezpieczna a nawet przesiąknięta śmiercią.
Ale tak właśnie wygląda życie.

Kura, która wybija się na indywidualność nadając sama sobie imię, marząc o wysiadywaniu jaja, o doczekaniu się potomstwa, w kurniku marnieje i zostaje przez gospodarzy uznana za nieproduktywną. Wyrzucona do dołu w innymi martwymi kurami wygrzebuje się półmartwa i próbuje przetrwać oraz realizować swoje marzenia.
Czy i jak to się udaje warto przeczytać.

Historia, napisana przed autorkę z Korei Południowej, bogato ilustrowana, jest ciekawa i poruszająca.

I nie kończy się prostym happy endem. Mimo to jest gorzko optymistyczna. I daje powody do życia.

"O kurze, która opuściła podwórze", Hwang Sun-mi, Wydawnictwo Kwiaty Orientu, 2012

środa, 23 maja 2012

jedzeniówki:

bez większego patosu
ugotuję rosół

drapiąc się w .upę
przyrządzę zupę

gdy znajdę farsz
będzie pasztecik i barszcz

itd... ;-)

zanim powiesz hopsa
podam (na stół) klopsa!


z życia:
spałem jak niemowlę.
parter. ganek. dookoła leśna dzielnica i cisza.
sam w wielkim domu. spałem.
rano sprawdzam drzwi. otwarte.
mogli mnie zamordować. ukraść. sprzedać.
wynieść.
ale się tylko wyspałem.

zaskakująco
przyjazna okolica
Co czytam:

teraz cieniutką i lekką książeczkę napisaną przez Krzysztofa Baranowskiego, gdy był młodym mężczyzną
i zwiedzał autostopem Kanadę i USA. Prosto pisane i może w sumie o niczym, prócz radości życia, pasji zwiedzania świata i umiejętności spełniania marzeń.
A jego marzeniem było wtedy jeździć po kontynencie, uczyć się w praktyce języka i po prostu żyć.

I nic go nie mogło powstrzymać. Bardzo dobra i prosta zasada.

"Hobo", Krzysztof Baranowski, ISKRY, rok 1974

wtorek, 22 maja 2012


O facecie
nałogowo zakochanym 
w Kobiecie
(historia, oparta na faktach,
w kilku ciekawych aktach)

***

Wieczorem
przyszedłem nie w porę

Rano
zastałem zaspaną

W południe
mówi, że nudnie

W nocy
wytrzeszcza oczy

na mnie

taka Kobieta
Kochanka
Dziewczyna

i finał

"Zapraszam"

Na spacer idę z dziewczyną!
Na wino, tańce i kino!

Będziemy na dobrej fali:
śmiali się, śmiali, śmiali...


Zbieram myśli na książeczkę
"O strachu co pętał nogi i języki
aż dał się złapać we wnyki"

bez strachu lżej żyć
Wpadnij tu wieczorem.
Wszystko się wyjaśni.
Wszystko się rozjaśni.
Spokojnie zaśnij.

Wpadnij tu wieczorem.
Nie jestem potworem
z wielkim, czarnym worem.
Myślom mym przyklaśnij.
Więcej jest niż mniej nie ma.

Dobre w bólach się rodzi.

Złe w konwulsjach odchodzi.

Jak siła przeznaczenia.
"Dostałam, com chciała"
Powiedziała.
Cud, kryształ i diament.
A ja? Co dostanę?


SMOKI... dialog nr...

- Smoku - mówi Smoczyca - od dziś nie kontaktuj się ze mną. Masz szlaban.
Cholera. Myśli smok. Cholera! Cholera!! Cholera.

Zawroty głowy i drętwienie oczu.

Powietrze suche, drewniane, ciężkostrawne.

Potem delikatna fala zrozumienia. Tak. Myśli Smok. Tak trzeba.

Wyzwanie. Lub utopia.
SMOKI. dialog nr...

- Smoku, czemu mnie oszukujesz. Czemu kłamiesz?
- Nie kłamię... niejasno mruczy Smok ze swego kąta.
- Jaka szkoda. Jaka szkoda, że inne mamy rozumienie kłamstwa...

Zapada cisza. Kąty smocze wypełnia smutek, żal i poczucie kompletnej porażki.

Przetrwanie nocy zaczyna być sztuką przetrwania.

środa, 16 maja 2012


DOM W PŁOMIENIACH.

Wracam późno, jak zwykle. Nawet mi się za bardzo nie spieszy.
Samotny dom stoi przecież na uboczu czasu.
Tam cicha uliczka. Dzika zieleń. Skromne ślady ludzkiej obecności okrywa bujność przyrody.

Nagle wypełniam się niepokojem.
Okolica poruszona. Z głównej ulicy wchodzę w błyski alarmowych świateł. W zawodzenie syren.

Widzę dom otoczony jest błękitnym blaskiem. A to przecież noc.
Z bliska już wiem. Pożar! Zalany wodą ganek i ogród. Węże strażackie wyciągane z okien piwnicy.

Ponoć niegroźne zaprószenie ognia. Budynek nie ucierpiał.
Tylko piwnica będzie do remontu.

A to zmienia rzeczywistość. Teraz piwniczne skrytki po remoncie i z nową instalacją elektryczną nie skuszą. Ogarnia mnie żal. Jak po utracie przyjaciela. Mimo, że to przecież były takie krótkie chwile i przelotny dotyk. Jedyne ciepło jakie tu poczułem.

Strażacy zwijają i pakują swój sprzęt.
Stoję w ogrodzie. Patrzę jak odjeżdżają.
Znów ogród ogarnia mrok przetykany zapachem spalenizny.
Robi mi się smutno. Samotnie. Przyzwyczaiłem do tych cichych mieszkańców piwnicy.
A tu ktoś ich wykurzył. Żywym ogniem. Nieludzkie!

Wracam na ganek. Dziś chyba nie zasnę.
Parzę kawę. Zegar wybija północ. Na ganku siedzę i patrzę w mrok.
Zapalam świecę w małej latarence. Zapalam kadzidełko. Noc pachnie i migoce.


….............................................
Po tygodniu przychodzi list.

Kartka w kopercie. Ilustracja czy fotografia nieznanego mi domu.
I kilka słów. „Pozdrowienia. Zapraszamy.” I tu adres...

A więc za jakiś czas się jednak spotkamy.

Wiem, że nie muszę odpisywać. Moja decyzja jest im znana.

niedziela, 13 maja 2012

gasisz płomień
a ciepło trwa jeszcze

długo

drżysz od ukąszeń chłodu
i pożądań
tęsknisz

do jego rąk

ciepłego ciała
które potrafi Cię poruszyć

gasisz płomień
dusisz

falę pomiędzy palcami

odwracasz oczy od tętna
przeszłości

ale on tam jest

w ciemności
jest
to ja
to jestem ja
ten podmuch wiatru
we włosach

i ciepły ruch obok
ucha

to ja
mijam kącik Twych ust
i zsuwam się pod brodę
ciepłą smugą

to ja
tęsknisz do tych dotyków
przywołujesz westchnieniem
najsłodsze obrazy

to ja
jestem w Tobie
zapisany
na wieki

to ja jestem

sobota, 12 maja 2012

Legenda o dziupli i trzech stronach świata.
(pisana na zamówienie)

1.

W pewnej zimnej i dalekiej krainie, gdy noc polarna stawała się długa jak sen chorego, przy ognisku rozpalonym w dużej chacie krąg mężczyzn siadał by wysłuchać starego bajarza i mędrca. Opowieści, które snuł bajarz były długie a swymi korzeniami sięgały mroków wszelkiej historii. Wśród mężczyzn kręciły się dzieci, czasem dokazywały a czasem zasłuchane w opowieści zasypiały przytulone do ciepłych, twardych, zahartowanych ciężką pracą i trudnym życiem mieszkańców tej osady. Wśród młodych wyróżniał się Anio, który częściej niż inne dzieci wsłuchiwał się w opowieści wypowiadane śpiewnym głosem przez starego bajarza. W głowie Anio snuły się mgliste plany, ale na razie tylko biegały w nieuchwytny sposób pomiędzy różnymi innymi pragnieniami i zagadkami życia. Anio dorastał i mężniał a wszystkie opowieści, jakich był słuchaczem mówiły o życiu, o trudnym życiu, odpowiedzialności, potędze dyscypliny i posłuszeństwa. Że życie na Północy jest zbyt trudne by lekceważyć choć jeden szczegół, każda okoliczność może być szansą na przetrwanie, zagrożeniem lub śmiercią, z głodu lub innego niebezpieczeństwa.

Aż pewnego wieczoru zapłonął młody Anio. Było to wtedy, gdy stary bajarz opowiedział opowieść, przeznaczoną na tą jedną tylko noc w roku, na święto Odważnych i Nieustraszonych. Tej nocy młody Anio poczuł się dorosły.

Opowieść brzmiał tak: “Jest gdzieś na Dalekiej Północy miejsce, gdzie spotykają się trzy lodowce, splatają ze sobą swoje trzy mroźne strumienie i napierają na siebie w cichej, śmiertelnej walce. Lód trzeszczy i kruszy się, pęka z ogłuszającym hukiem a potem znów na długo zapada oszałamiająca cisza. Nigdy nie wiadomo kiedy znów poruszą się lody i zetrą ze sobą w śmiertelnym uścisku, nigdy nie wiadomo. I biada wówczas śmiałkowi, który po tych lodach zechce iść w poszukiwaniu Miecza Szarego.

Jednak, kto nie zadrży i wyruszy na poszukiwania ma szansę zdobyć władzę nad światem. Może panować nad krainą Północy a także krainami Południa, Wschodu i Zachodu.”

Tej nocy młody Anio po raz pierwszy usłyszał o innych krainach. I zapłonął jego umysł zimnym płomieniem pożądania władzy Miecza Szarego.

Przez kolejne trzy miesiące szykował się do wyprawy, gromadził żywność, ubrania, ekwipunek i drużynę śmiałków. Zapalił chłodne serca innych młodych do tej wyprawy. Gdy wyruszyli po 3 miesiącach przygotowań zdali się na instynkt i traf. Wskazówki, jakich udzielił im stary bajarz nie były zbyt dokładne, kierowali się wg gwiazd, wypatrywali trzech szczytów i trzech lodowców, które splatały się w wiecznej zimnej walce o prawo istnienia. Wędrowali coraz dalej od domu przez śnieżną pustynię, prowadząc zaprzęgi ciągnięte przez psy. Gdy zmuszeni byli zabić i zjeść psy sami ciągnęli sanie, gdy porzucili sanie tylko plecaki mieściły ich coraz skromniejsze zapasy i nadzieje... Na każdym obozowisku pozostawiali jakieś sprzęty, rzeczy, resztki a czasem chorego lub zmarłego z wyczerpania towarzysza.

Pewnego ranka zostało ich tylko trzech, Anio i jego dwaj najwierniejsi przyjaciele... wtedy załamała się pogoda a mroźny wicher wiał godzinami... Pod namiotem ze skóry foki przeczekiwali mordercze uderzenia zimna i grozy. Przetrwali a gdy po tej śnieżnej burzy wyszli na odkrytą przestrzeń ukazała się ich oczom przejrzysta kraina trzech gór i milczące lodowce.

Byli przekonani, że dotarli na miejsce.

Wyczerpani ale szczęśliwi zbliżyli się do granicy lodowej krainy i podziwiali trzy ogromne jęzory splecione w mroźnym warkoczu. Ogromne połaci lodu drżące z wysiłku i zła.

Milcząc weszli na gładkie tafle.

Ta opowieść w tym momencie się urywa i tylko lata później pewien stary bajarz opowiadał zdumionym słuchaczom jak z mroku ukrytej pomiędzy jęzorami lodowców jaskini wyszedł ledwo żywy Anio, jak uniósł w górę Miecz Szary. Stal błyszczała w czystym mroźnym powietrzu, jaśniała mocą zatopionych w niej nitkach srebra.

Anio wrócił do swej osady i stał się jej księciem, powoli rósł, mężniał. Obejmował władzę nad sąsiednimi wioskami aż wreszcie zjednoczył pod swym berłem całą Północ.

Jego królewski płaszcz był szary i niebieski przetykany srebrnymi pasmami, a herb to były trzy srebrne szczyty na szarej materii.

Ale nie zapomniał Anio przepowiedni z dzieciństwa, nie zapomniał, że są gdzieś inne krainy i że tam jeszcze czeka na niego władza i panowanie nad światem. Gromadził siły.

2.

W bardzo gorącej i dalekiej krainie, gdzie nawet noce były ciepłe a dni wrzące i długie jak sen chorego, przy niewielkim ognisku w lekkiej chacie z liści bananowca krąg mężczyzn siadał wieczorami by wysłuchać starego bajarza i mędrca. Opowieści były długie. Sięgały swoimi korzeniami dawnych czasów i początków wszelkiej historii. Wśród mężczyzn kręciły się dzieci, które najczęściej bawiły się i żartowały ze sobą a tylko czasem słuchały opowieści. Wśród młodych wyróżniał się żywy jak iskra Diaba, on częściej niż inne dzieci wsłuchiwał się w opowieści mówione ciepłym głosem starego bajarza. W głowie Diaba snuły się mgliste plany, na razie tylko biegały w nieuchwytny sposób pomiędzy różnymi innymi pragnieniami i zagadkami życia. Diabo dorastał i mężniał a wszystkie opowieści, jakich był słuchaczem mówiły o życiu, o trudnym życiu ale i energii, radości i przygodach, jakie niesie świat, gdy rzuci mu się wyzwanie!

Że życie na Południu jest zbyt trudne by lekceważyć choć jeden szczegół, każda okoliczność może być szansą lub zagrożeniem, drogą do życia w bogactwie lub ścieżką śmierci z głodu lub innego niebezpieczeństwa.

I pewnego wieczoru zapłonął młody Diabo. Stary bajarz opowiedział opowieść, która była przeznaczona na jedną jedyną tylko noc w roku, na święto Niespokojnych i Niepokornych. Tej nocy młody Diabo poczuł, że jest dorosły.

A opowieść brzmiał tak: “Jest na Dalekim Południu miejsce, gdzie spotykają się trzy rzeki lawy, gdzie płonące skały splatają ze sobą swoje wrzące strumienie i napierają na siebie w strasznej walce. Skały, pomiędzy którymi te potoki ognia płyną, trzeszczą i kruszą się, pękają z ogłuszającym hukiem i padają wielkimi odłamami we wrzące morze lawy i tam topią się a potem znów na długo zapada oszałamiająca cisza przerywana tylko bulgotaniem. Kiedy znów się poruszą potoki lawy i zetrą ze sobą w śmiertelnym zwarciu, nigdy nie wiadomo! I biada śmiałkowi, który po tych skałach zechce iść w poszukiwaniu Miecza Złotego.

Jednak, kto nie zadrży, kto wyruszy na poszukiwania ma szansę zdobyć władzę nad światem. Może panować nad krainą Południa a także krainami Północy, Wschodu i Zachodu.”

Tej nocy młody Diabo po raz pierwszy usłyszał o innych krainach. Zapłonął jego umysł gorącym płomieniem pożądania władzy Miecza Złotego.

Przez kolejne trzy miesiące szykował wyprawę, gromadził żywność, ubrania, ekwipunek i drużynę śmiałków. Rozpalił gorące serca innych młodych do tej wyprawy. Gdy ruszyli po 3 miesiącach przygotowań nie byli pewni sukcesu ale nie poddawali się łatwo. Wskazówki, jakich udzielił im stary bajarz nie były dokładne, kierowali się wg gwiazd i słońca, wypatrywali trzech szczytów wulkanów i trzech jęzorów ognia, które splatały się w wiecznej gorącej walce o prawo istnienia. Wędrowali przez rozgrzaną kamienistą pustynię prowadząc wozy ciągnięte przez kuce, gdy zmuszeni byli zabić i zjeść kuce ciągnęli wozy sami, a gdy je porzucili już tylko plecaki mieściły ich coraz skromniejsze zapasy i nadzieje... Na każdym obozowisku pozostawiali jakieś sprzęty, rzeczy, resztki a czasem chorego lub zmarłego z wyczerpania towarzysza.

A pewnego ranka zostało ich tylko trzech, Diabo i jego dwaj najwierniejsi przyjaciele... wtedy załamała się pogoda i wrzący, pustynny wicher wiał godzinami... Pod namiotem z płótna przeczekiwali mordercze uderzenia gorąca i grozy. Przetrwali a gdy po tej piaskowej burzy wyszli na odkrytą przestrzeń ukazała się ich oczom przejrzysta kraina trzech wulkanów i milczące zastygłe jęzory ognia.

Byli przekonani, że dotarli na miejsce.

Wyczerpani ale szczęśliwi zbliżyli się do granicy piekielnej krainy i podziwiali trzy ogromne jęzory lawy splecione w zastygłym skalnym warkoczu. Ogromne połaci skał drżące z wysiłku i zła.

Milcząc weszli na pole gładkie ciepłej, zastygłej lawy.

Ta opowieść w tym momencie się urywa i tylko lata później stary bajarz opowiadał zdumionym słuchaczom jak z mroku ukrytej pomiędzy jęzorami lawy jaskini wyszedł ledwo żywy Diabo i uniósł w górę Miecz Złoty. Stal błyszczała w słońcu, jaśniała mocą i zatopionymi w niej nitkami złota.

Diabo wrócił do swej osady i stał się jej księciem, powoli rósł, mężniał i obejmował władzę nad sąsiednimi wioskami aż wreszcie zjednoczył pod swym berłem całe Południe.

Jego płaszcz był czerwony i niebieski przetykany złotymi pasmami, a herb to były trzy ogniste szczyty i warkocze lawy na szarej materii.

Ale nie zapomniał Diabo przepowiedni z dzieciństwa, nie zapomniał, że są gdzieś inne krainy i że tam jeszcze czeka na niego władza i panowanie nad światem. Gromadził siły.

3.

W bardzo gęsto zarośniętej lasem, zielonej krainie, gdzie noce były chłodne po ciepłym dniu a czasem długie jak sen, przy prostym kominku w leśnej chacie zbudowanej z pni drzew, siadał krąg mężczyzn by wysłuchać starego bajarza i mędrca. Opowieści były bardzo długie. Sięgały swoimi korzeniami takich czasów gdy drzewa dopiero wyrastały z nasion a zwierzęta żyły w absolutnej wolności, sięgały początków wszelkich zdarzeń z udziałem ludzi. Wśród mężczyzn zasłuchanych w opowieści bawiły się dzieci, czasem także i one zasłuchały się w opowieści. A później zasypiały. Wśród młodych wyróżniał się Dobo, który częściej niż inni zastanawiał się nad sensem opowieści mówionych śpiewnym głosem przez starego bajarza. W głowie Dobo snuł niejasne plany, zaznaczał w nieuchwytny sposób przestrzenie i granice pomiędzy różnymi pragnieniami i zagadkami codziennego życia. Dobo dorastał i mężniał a wszystkie opowieści, których był słuchaczem mówiły o życiu, o trudnym życiu, ale o życiu bogatym w jego różnorodności, a także o wartości i walorach, jakie niesie świat, gdy podejmie się wyzwanie!

Bo życie w Leśnej Krainie jest zbyt trudne by lekceważyć choć jeden szczegół, każda okoliczność może być szansą lub zagrożeniem.

I pewnego wieczoru zapłonął młody Dobo. Wtedy stary bajarz opowiedział opowieść, która była przeznaczona na tę jedną tylko noc w roku, na święto Mocy Różnorodności. Tej nocy młody Dobo stał się dorosły.

Opowieść brzmiał tak: "Jest W Głębi Leśnej Krainy miejsce, gdzie spotykają się trzy wiekowe dęby, gdzie ich wijące się potężne konary i korzenie splatają ze sobą w zawiłym uścisku, napierają na siebie w walce o przestrzeń i wolność. Doliny, pomiędzy którymi te sploty ogromnych konarów i korzeni tworzą zawiły labirynt, trzeszczą, kruszą się i pękają z ogłuszającym hukiem i padają wielkimi odłamami w mroczne przestrzenie bez dna. A potem znów na długo zapada oszałamiająca cisza przerywana tylko szumem liści i pohukiwaniem sowy. Kiedy ponownie te sploty rozedrą górę lub dolinę mogą zetrzeć każdego człowieka i każde zwierzę znajdujące się w ich zasięgu, tego nigdy nie wiadomo! I biada śmiałkowi, który po tych splotach konarów i korzeni zechce iść w poszukiwaniu Miecza Z Żelaza.

Jednak, kto nie zadrży, kto wyruszy na poszukiwania ma szansę zdobyć władzę nad światem. Może panować nad Krainą Lasów a także krainami Południa, Północy, Wschodu i Zachodu.”

Tej nocy młody Dobo po raz pierwszy usłyszał o innych krainach. I zapłonął jego umysł ciekawością i pragnieniem posiadania władzy Miecza Z Żelaza.

Przez kolejne miesiące szykował się do wyprawy, gromadził żywność, ubrania, ekwipunek i drużynę śmiałków. Rozpalił ciekawość i serca innych młodych do tej wyprawy.

Zanim jednak wyruszyli Dobo wiele dni i nocy spędził w Lesie. Wędrował po znanej sobie i coraz bardziej przyjaznej krainie. Odnalazł w Lesie polanę, na której skraju zbudował szałas, tam spędzał czas i uczył się sztuki przetrwania, samodzielnego życia w wymagających warunkach. Poznawał zwyczaje zwierząt i różne stany przyrody. Po jakimś czasie odkrył jeszcze lepsze miejsce do mieszkania i rozmyślań. Na skraju innej polany natrafił na potężny dąb, który pokryty był prawie w całości mchem ale pęknięcie korze prowadziło do wnętrza dębu. To była dziupla. Wielka jak sala tronowa w jakimś zamku. Mogła pomieścić wiele osób. Dobo wymościł dno dziupli mchem i liśćmi, zbudował posłanie i stół. Zamieszkał w dziupli. Przez otwór wejściowy przesłonięty pnączami i mchem sączyło się do środka przytłumione światło. To był idealny dom dla myślącego człowieka.

Nie zapomniał Dobo o przygotowaniach do wyprawy po Miecz Z Żelaza. Co kilka dni zaglądał do wioski i sprawdzał stan przygotowań. Wreszcie, po 3 miesiącach, wszystko było gotowe!

Ruszyli. Wskazówki, jakich udzielił im stary bajarz nie były zbyt dokładne, kierowali się wg słońca i gwiazd, wypatrywali horyzontu i trzech ogromnych starożytnych drzew, trzech labiryntów korzeni i gałęzi, które splatały się w wiecznej milczącej walce o prawo istnienia. Wędrowali przez leśną krainę a potem przez trawiastą pustynię prowadząc zaprzęgi ciągnięte przez oswojone łosie, gdy zmuszeni byli zostawić łosie na skraju lasu to przez trawiaste pustki sami ciągnęli zaprzęgi, a gdy i te porzucili tylko plecaki mieściły ich coraz skromniejsze zapasy i nadzieje... Na każdym obozowisku pozostawiali jakieś sprzęty, rzeczy, resztki. Gdy któryś z drużyny chorował lub tracił nadzieję budowali mu obóz i zapewniali opiekę. Nigdy nie porzucili na pastwę losu chorego lub wątpiącego towarzysza. Na swej drodze stawiali znaki, by potem móc wrócić do domu.

Aż pewnego ranka zostało ich tylko trzech, Dobo i jego dwaj najwierniejsi przyjaciele... załamała się pogoda i wicher znad trawiastej pustyni wiał całymi godzinami... Pod namiotem ze skóry jelenia przeczekiwali mordercze uderzenia wiatru i grozy. Przetrwali a gdy po tej burzy wyszli na odkrytą przestrzeń ukazała się ich oczom przejrzysta kraina trzech dębów rozsadzających trzy sąsiednie doliny.

Byli przekonani, że dotarli na miejsce.

Wyczerpani ale szczęśliwi zbliżyli się do granicy krainy labiryntów i podziwiali trzy ogromne warkocze splecionych ze sobą drzew. Ogromne konary drżące z wysiłku i chęci życia.

Milcząc weszli na splątaną przestrzeń utkaną z drzew tak potężnych jakich jeszcze nie widzieli w życiu.

Ta opowieść w tym momencie powinna się urywać i tylko lata później inny stary bajarz mógłby opowiadać zdumionym słuchaczom jak z mroku ukrytej pomiędzy splotami dębów jaskini wyszedł ledwo żywy Dobo i uniósł w górę Miecz Z Żelaza. Metal jaśniał mocą lecz przetykany był też nitkami rdzy a rękojeść owinięta była korzeniem dębu. A obok Dobo stali szczęśliwi dwaj jego przyjaciele.

Dobo wrócił do swej osady i stał się jej księciem, powoli rósł, mężniał i obejmował władzę nad sąsiednimi wioskami aż wreszcie zjednoczył pod swym berłem całą Leśną Krainę.

Jego płaszcz był zielony i brązowy przetykany rdzawymi pasmami, a herb to były trzy splecione dęby rozsadzające doliny.

Ale nie zapomniał Dobo przepowiedni z dzieciństwa, nie zapomniał, że są gdzieś inne krainy i że tam jeszcze czeka na niego władza i panowanie nad światem. Gromadził siły.

Ta opowieść powinna się w tym momencie urwać ale Dobo przypuszczał, że nie on jeden na świecie słyszał opowieści o dalekich krainach, że nie on jeden dał się zauroczyć i poruszyć historią o władzy nad światem. Lecz wiedział też, że on tej władzy nad światem nie chce. Lecz przyjdzie mu się zmierzyć z takimi, którzy nie myślą o niczym innym.

4.

Wiele wieków później zasłuchani w różne opowieści słuchacze domagali się dalszego ciągu tej historii. Wówczas stary bajarz zabrał grupę na wielką polanę i tam wprowadził wszystkich do wnętrza ogromnej dziupli, która powstała przez pęknięcie w bardzo staro wyglądającym drzewie.

Wejście było wąskie, tak że można było przeciskać się tylko pojedynczo. Ale wnętrze drzewa okazało się zaskakująco obszerne i wygodne. Gdy grupa wygodnie usiadła na pokrytym miękkim i ciepłym mchem poszyciu, bajarz podjął przerwaną historię. Wiem dokładnie co się dalej stało, co się wydarzyło, gdy pewnego dnia każdy z tych zdobywców miecza, Anio z Mieczem Szarym przetykanym srebrem, Diabo z Mieczem Złotym i taką też nicią zdobionym oraz Dobo z Mieczem Z Żelaza pokrytym drobinami rdzy z rękojeścią oplecioną korzeniem drzewa... gdy pewnego dnia ci trzej pchnięci jakby jednym impulsem wyruszyli na poszukiwanie ostatecznego celu swego życia. I pamiętam te spotkanie, bo widziałem jak Anio i Diabo wpadli z rozmachem i wojskiem na wielką polanę, gdzie ze swoją siłą był już Dobo. I jak zawrzała wielka bitwa. Widziałem później pokonanych, zamkniętych w złotych i srebrnych klatkach, cieszących oczy zwycięzców.

I widziałem jak chłodne zło z Północy i gorące zło z Południa ulega życiu i różnorodności Lasu. Czemu się tak stało? Jak zmienne są koleje losu? Skąd Dobo wziął siłę i moc by pokonać wściekłe ataki Północy i gwałtowne ataki Południa?

Na te pytania są odpowiedzi. W chwili gdy z dwóch stron na armię Dobo ruszyły srebrna armia z Północy i złota armia z Południa, gdy wydawało się, że Dobo znajdzie się w potrzasku, wtedy poruszyły się sploty ogromnych drzew i wyciągnęły swoje sękate ramiona ku atakującym armiom.

Szybkie ruchy długich ramion wyrywały zdumionym wojom ich broń z rąk. Pozbawiona oręża jedna i druga armia rozproszyła się po Lesie i przepadła... Potem ślady tych uciekinierów odnajdowano. Ale nie znaleziono nikogo żywego.

Las obronił Leśną Krainę przed agresją i narzuconą władzą. Pozostała nietknięta. Zielona i różnorodna.

W dziupli złożył Dobo symboliczną ofiarę z Miecza Szarego i Złotego. Oplotły korzenie dębu te dwa miecze i na zawsze ukryły przed ludzkimi oczami.

Dobo zajął miejsce na tronie Krainy Lasu a potem też wysłał ambasadorów do Krainy Północy i Południa, które dobrowolnie poddały się jego władzy. Zapanował pokój.

A dziupla? Dziupla stała się miejscem spotkań. Tu zbierała się Rada Leśnej Krainy, tu podejmowano decyzje i tu powstawały takie prawa, które nie odbierały innym ludziom wolności.

Obecnie każdy może, po dłuższym poszukiwaniu, odnaleźć drogę do dziupli.

Każdy może w swoim sercu, duszy i rozumie rozstrzygnąć, co jest jego celem życia i jakiej władzy nad światem pragnie.