Opowieść nr 4
każdego dnia
nawlekał nowy koralik na długą nić
na straganie piętrzyły
się różne błyskotki i koraliki
ale on zajmował się tylko
swoją nicią
dobierał starannie korale, które pieczołowicie
nanizywał na nić
czasem cały dzień przyglądał się
trzymanemu w dwóch palcach koralowi
patrzył pod światło
słońca, patrzył pod światło księżyca, patrzył pod światło
gwiazd
strumień dni nasiąkał kolorami nić a ta wydłużała
się w nieskończoność
zdarzały się perły i wesołe
agaty
zdarzały się bryłki smoły a czasem zwykłe
otoczaki
czasem połyskiwała bryłka złota a obok tkwił węzeł
wzmacniający nić
gdyby ktoś się spytał go jaka to
historia
mógłby długo opowiadać o każdym kamieniu
o każdym
dniu
jaki przeżył
i jaki jeszcze być może przed nim...
ale
zawsze zwracał uwagę
że każdy kamień jest ważny
i
naszyjnik nie będzie kompletny bez
choćby jednego
kamienia
zatem każdego dnia
patrzył
pod światło
jaki
kamień jest dniem bieżącym
i jaką barwę ma poranek, dzień,
wieczór i noc
zauważył jednak
że kamienie mają swoje
tajne życie
i można w nich odszukać odcienie
wiosny
czy
jesieni
lata czy zimy
mawiał, że życie to sznur
korali
kamieni
na każdy dzień patrzył uważnie
poprzez
uśmiech losu
pewnego dnia
nie przyszedł
a na jego
miejscu leżał sznur
z nawleczonymi kamieniami
jak jakiś
zapis w tajemniczym języku
jak księga maga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz