BAJKA NR 5.
SEN OLIWKI czyli ROBALE.
Zbliżał się koniec wakacji. Narady na podwórku nie dały
żadnego rezultatu. Nie było dobrego pomysłu. Nikt nie znalazł sposobu na
przedłużenie wakacji. Czas szkoły czy przedszkola zbliżał się nieubłaganie. Już
wkrótce podwórko opustoszeje a w miejsce dzieci na teren placu zabaw wejdą…
- Robale wejdą. Pomyślała Oliwka. Wczoraj widziałam, jak
taka wielka stonoga przymierza się do zejścia z trawnika na chodnik. Była
blisko ale coś ją chyba wystraszyło i zawróciła w zieleń.
- A ja słyszałem, że wieczorami na ścieżki wypełzają
takie ślimaki bez skorupek. Wyglądają jak żółwio-węże! Pomyślał Adaś. Adaś siedział
blisko obok Oliwki na ławce i słyszał jej myśli. Swoje zresztą też słyszał.
- Od kogo słyszałeś?
- Od kamienia…
Oliwka zdumiała się najbardziej w życiu.
- Gadasz z kamieniem?
- Nie, nie gadam. Czasem rozmawiamy ale to był taki
szept. Drzewo to potwierdziło.
- Gadasz z drzewem?
- Czasem tak, a Ty nie?
- Nie. Nie miałam okazji.
- To kiedyś spróbuj.
Ostatnie godziny wakacji przepychały się do wyjścia z
kalendarza.
Dzieci machały nogami a w powietrzu wisiał jeszcze upał.
Na ścieżce pojawiły się Robale.
Szły równym marszem w karnych szeregach. Na przedzie
wielkie gąsienice, za nimi długie stonogi, zaraz za nimi karaluchy w parach, z
trawy wynurzały się skoczne pasikoniki i stada biedronek.
- Mamo, inwazja! Pomyślała Oliwka a Adaś dodał w swoich
myślach:
- O….
Wtedy do akcji wkroczył Pan Dozorca. Wyszedł z wielką
miotłą (pożyczoną chyba od jakiejś czarownicy) i zagrodził drogę Robalom!
- A wy gdzie? - Fuknął!
- Kolumna marszowa, STOP! Padł krótki rozkaz z trawy i za
chwilę spośród zieleni wynurzyła się mała głowa Modliszki!
- Co jest, Panie Franku? Wojna czy pokój?
- Jeśli dziś, to wojna! Śmiało odrzekł Pan Franek, choć
był w kompletnej mniejszości wobec morza falujących na ścieżce Robali.
- Jak to? Przecież na jesień zawsze robiliśmy Inwazję! Co
jest? To żart??
- Coś wam się, kochani, zegar biologiczny zaciął lub
przyspieszył. W tył zwrot i w trawę! Jeszcze lato. Nie pora na zamieszkanie w
bloku!
- A… rzekła z zadumą Modliszka! Znów mi dzieci
przestawiły zegarki.
- Ej. Wojsko. Wracamy do obozu. To był tylko próbny
alarm. To były ćwiczenia.
- Tak, tak… mruczała przez sen Oliwka. – W tył zwrot,
Robale!
- Jesteśmy uratowani… mruczał przez sen też Adaś.
Tylko Pan Franek stał oparty o miotłę i coś mruczał pod
nosem najwyraźniej nie przez sen. Ale tych słów Pana Franka to już nie
dołączymy do bajki.
(sen Oliwki i Adasia oraz ich myśli opowiedział J.
Budnicki)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz