wtorek, 11 czerwca 2013

Przy Tobie moje życie
nabiera kolorów. Krew
plami prześcieradło. Błękit
oczu pozbawia tchu. Czerń włosów
ze śmiechem unika dotyku. W marszu różowieją policzki. Paznokcie
wyrywają kawały mięsa. Śniadość cery nasyca
powietrze. Już po pierwszym akcie dochodzimy do siebie
metodą usta usta. Potem słońce. I cień. Trzymam Twoją bladą pierś
jak puchar wina. Uśmiechasz się samymi wargami. Szarzeją
oczy. Leje się znów krew. I łzy. Mróz szkli kałuże. Wraca inna
burzliwa noc, pioruny rwą nas na strzępy. Marzę o ciszy
trzymając w ramionach niespokojne ciało.

Dzięki Tobie życie nabiera kolorów. Marszczysz brwi.
Wgryzam się w Twoje barwy. Do utraty tchu.





 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz