sobota, 8 czerwca 2013

Dziś nerwy mi zgrzytają jak koła tramwaju na zakręcie
coś w środku supła się wije... rozszerza, puchnie i wydłuża
a potem skręca.

Nie ma wieści od niej. A ja jak napadnięty nocą wędrowiec.
Pełen lęku o życie. Czy dotrwam do świtu.

Rozszarpują mnie ciemne myśli i wyobrażenia. Ona wchodzi
zmysłami a wychodzi bokiem. Zmysły kipią.

Spokój może jest tuż za drzwiami. Nie mam siły wyjść z domu.
Za oknem słońce a w domu noc.

Nie widzę prognozy pogody. Całość jest zabójcza. Mszczę się na mrówkach.
Zabijam bez litości każdą z nieskończonej linii.

Boli mnie wszystko a jeszcze sobie dokładam.
Kawa stygnie. Czekolada nie kusi. Znajomości schną.

W pobliżu domu przechodzą sami obcy ludzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz