BAJKA nr
3.
Nazywam
się Oliwia ale wszyscy na mnie mówią Oliwka. Czemu? Podobno tak można. Ale gdy
się nad tym zaczynam zastanawiać, to sama nie wiem, czy tak można czy nie
można. Sami powiedzcie…
Mieszkam
w dużym budynku w dużym mieście. Czasem z okna mogę zobaczyć pół świata. Tak
wysoko i daleko patrzę. Ale wolę zabawy z innymi dziećmi. Po prostu mówię
Mamie, że idę na podwórko (gdzie jest bezpiecznie) i tam bawię się z innymi
dziećmi. Zawsze ktoś jest a jeśli nie ma nikogo, to za chwilę będzie. To dobra
strona naszego podwórka. A zła? Jeśli ma być jakaś zła, to może to, że czasem
jest duuużo dzieci. I trudno dla takiej gromady wymyślić wspólną zabawę. Ale
się staram. Często ja coś wymyślam. I staram się by te dzieci, które chcą się
bawić, znalazły swoje miejsce. To się nazywa niedyskryminacja… czy jakoś
podobnie.
Najtrudniej
mi jest namówić do zabawy takiego chłopca. On ma chyba 4 lata. Rude włosy i
piegi na nosie, do tego niebieskie oczy. On, ma na imię Oliwier, wciąż nad
czymś się zastanawia i coś wymyśla. Potrafi w połowie zabawy przystanąć i
zamyślić się na godzinę. Albo i krócej.
Jego
Tata wczoraj usiadł obok mnie na ławce i mi wszystko opowiedział.
Mój
kolega, ten Oliwier, jest niebezpieczny!
Wczoraj
jego Tata wszedł do jego pokoju, by mu powiedzieć dobranoc a ten Oliwier był w
piżamie ale nie w łóżku. Siedział przy swoim stoliczku do rysowania, miał
otwarty blok rysunkowy i wszystkie kredki rozsypane ale nic a nic nie rysował.
Bo całą uwagę skupiał na trzech rozmontowanych telefonach komórkowych. Miła tam
telefon Taty, telefon Mamy i telefon Starszej Siostry. Wszystkie telefony były
kompletnie rozmontowane. Na najmniejsze, najmniejsze kawałeczki.
Tata z
wrażenie aż zaniemówił…
Podniósł
oczy do nieba a potem aż się w nim zagotowało. Jednak w porę sobie przypomniał,
że sam w tym dniu namawiał Oliweira na odkrywanie pasji. Mówił, że pasje i
odkrycia naukowe, to przyszłość świata, że zawsze tak było, że cywilizacja szła
do przodu poprzez dzielnych ludzi, którzy niczego się nie boją…
Wydaje
mi się jednak, że nie o takie odkrycia chodziło Tacie Oliwiera. A wiec Oliwier
na pewien czas stracił dostęp do narzędzi, czyli do śrubokręta, młotka i małego
pilnika. I teraz częściej jest z nami na podwórku…
Czy
dostał karę jakąś za te zepsute telefony? Podobno nie.
Tylko
jego Tata wciąż przeżywa ten dzień.
Ej,
Oliwierze, mówi Tata, załamując ręce, co z Ciebie wyrośnie? Albo geniusz albo
katastrofista! Mnie też ciekawi, co wyrośnie z Oliwiera!
Mam
nadzieję, że Oliwier nie pomyśli sprawdzić, co dzieci mają w środku! Choć z
drugiej strony… przecież Rodzice mówią, że każdy ma w środku coś dobrego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz